sobota, 10 maja 2014

#2

Nagle na kogoś wpadłam, ten ktoś obrócił mnie i poczułam delikatny pocałunek na ustach, który odruchowo odwzajemniłam. Wiem z kim się teraz całuje, to mój "chłopak"-Derek.
Dlaczego w cudzysłowie? Otóż jak przystało na bogatą panienkę muszę mieć towarzysza. Moi rodzicie i rodzicie Derek'a znają się od dawna, jego tata jest politykiem, a mama aktorką...ja i on znamy się od piaskownicy, bo tak właściwie dzięki nam się poznali. Czuje do niego tylko przyjaźń, oraz wiem, że on do mnie też nic więcej...ale nasz związek to wola rodziców.
-Rozmawiałyście o mnie?-posłał Holly uśmiech i jeszcze raz przelotnie pocałował mnie w usta.
-Chciałbyś-zaśmiałam się razem z nim.
-No ba, że bym chciał-objął mnie ramieniem i z przyzwyczajenia go nie strzepnęłam, jak to robiłam na początku naszego "związku". -Co u ciebie Holly?
-Nie jest najgorzej...a u ciebie?
-Też jakoś leci- czekałam grzecznie aż skończą tą wymianę zdań.
Derek Allen
-No to ja spadam gołąbeczki-blondynka pomachała nam i sobie poszła.
Szkoda...myślałam, że zostanie z nami. Przeważnie rzadko kiedy zostaje sama z Allenem, ale to dobrze,bo nie musimy wtedy udawać.
-Chcesz iść na lody skarbie?-spytał się i chwycił za rękę.
-Jasne słonko-droczyłam się z nim.
To był atut naszego związki...możemy się ze sobą przekomarzać nazywając siebie tymi głupimi przezwiskami dla zakochanych i nie przejmować się, że ktoś uzna nas za przyjaciół, którzy są w sobie zakochani. Wszyscy wiedzą, że brunet jest moim chłopakiem.
Rozmawialiśmy cały czas aż do lodziarni. Tam dopadły nas fanki Derek'a. Wspominałam, że jest piosenkarzem? Nie? No, więc mój przyjaciel to piosenkarz...Dość sławny.
-Ja już pójdę-nigdy nie lubiłam jego fanek, z wzajemnością. Gdybym na prawdę kochała chłopaka to bym się przejmowała co o nas mówią, ale chyba wiecie, gdzie mogą sobie wsadzić hejty na mnie.
-Dlaczego?-spytał trochę jakby...smutno?
-Nie chce przeszkadzać-wykonałam bliżej nieokreślony ruch dłońmi i odeszłam.
Weszłam jeszcze po drodze do mojej ulubionej kawiarni i kupiłam jedyne ciasto, które lubię czyli w-z-tke.
***
-Dzień dobry-weszłam do kuchni. Tak jak myślałam zastałam w niej naszą, moją ulubioną, gosposie Polly.
-No nie wiem czy taki dobry, Rose-zaśmiała się nerwowo i wróciła do swoich zajęć.
Postanowiłam zignorować jej słowa i  po prostu wzięłam z lodowki wodę.
-Do zobaczenia Polly -pożegnałam się i poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam na całą głośność piosenkę i wyciągłam zeszyt.
To co ustaliliśmy na lekcji jest głupie, ale to nie ja podjęłam tą decyzje.  Powoli przelewałam moje pomysły na papier, gdy nagle między muzyką usłyszałam mój telefon...ale to był dzwonek na mój drugi numer co oznaczało, że któraś z moich przyjaciółek dzwoniła. Tylko one posiadają ten szyfr i nie mam zamiaru nikomu go podawać. Bez patrzenia, odebrałam.
-Halo?
-Cześć piękna-to nie była żadna z moich przyjaciółek. Chciałam się rozłączyć, ale głos w słuchawce mi przerwał.-Poczekaj...nie radziłbym tego robić.
-Czego chcesz? Kim wogule jesteś? Znamy się? Skąd masz mój numer?-zadałam ciąg pytań.
-Spokojnie...wszystko w swoim czasie-zaczął dość tajemniczo.-Na razie to rada ode mnie: odbieraj telefony...
-Ale powiedz przynajmniej kim jesteś!-poprosiłam.
To nie jest normalne. Ktoś dzwoni na mój prywatny numer, nie wiem co chce i wymaga żebym odbierała telefon.
-Możesz mi mówić Książę-oznajmił, na co prychnęłam.
-Książę?-zadrwiłam.-A gdzie twój rumak i biała szabla? A tak na serio...kim jesteś?
-Oh, Rosemarie...-zadrżałam, gdy użył mojego pełnego imienia. Nikt już tego nie robi.-Dowiesz się w swoim czasie...a tak na serio to jestem Harry-wreszcie mi się przedstawił.-Pamiętaj żeby odbierać i jeszcze jedno, piękna...nikomu nie mów o naszej konwersacji. A zwłaszcza swojemu ojcu.-i to by było na tyle. Rozłączył się.
Kim jest ten człowiek? Dlaczego do mnie dzwoni?! Skąd zna moje imię? I wogule tyle pytań...Dlaczego? Czego ode mnie chce? 
Przecież czeka na ciebie tyle niebezpieczeństw-podpowiadała mi moja podświadomość.
Myślałam tak jeszcze dość dużo czasu, aż w końcu ktoś zawołał mnie na kolacje. Fuck Zapomniałam się przebrać...pieprzyć to, idę w tym.
-Dzień dobry-usiadłam na moim stałym miejscu.
-Witaj Rose-moja mama jako jedyna zwróciła na mnie uwagę.
No pewnie tato! Po co na mnie zwracać uwagę?! Dlaczego chociaż raz?
-Rose czy możesz podać mi sól?-wciąż nie podniósł głowy znad dokumentów.
-Nie, nie mogę. Czy mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć?-nie wytrzymałam.
-Ej siostra! Bez bulwersów, to jest twój ojciec!-Charlie ostrzegła, ale i tak wiem, że mówi to bo chce się podlizać tacie.
Zachowuję się trochę jak tygrys, który próbuje walczyć, chociaż, że nie potrafi. Czekam tylko jak się na mnie żuci. Tak to wygląda. Jestem młodsza, idiotko! Tata kocha mnie bardziej.
"Zachowuję się trochę jak tygrys"
 -Moje drogie-wreszcie na nas spojrzał.-Przepraszam, że musze to czytać przy was, ale na jutro mamy bardzo ważną konferencje i nie mogę jej opuścić.
-Nie tłumacz się-wstałam od stołu.-Odechciało mi się jeść-wyszłam z pomieszczenia i udałam się do mojego ulubionego miejsca-ogrodu.
Wyjęłam pamiętnik z drzewa. Chowam go tam odkąd Charlie przeczytała mój pierwszy wpis, kilka lat temu. Nie mam siły żeby teraz o tym wszystkim myśleć...muszę to przelać na papier. 
Pisałam w ciszy, a pojedyncze łzy spadały na papier. Czasami zastanawiam się czy tata byłby inny, gdyby nie został prezydentem...taki normalny...
Nagle w ciszy rozległ się mój prywatny dzwonek, czyli, że ktoś ważny dzwoni.
-Halo?
-Nie płacz, kochana-to ten wariat..jak mu tam...Henry?
-Nie płacze-skłamałam.
Widziałam tylko mostek, trawę. drzewa i kwiaty... 
-Przecież widzę-na te słowa wstałam szybko...gdzie on jest?
-Jak to?


-Usiądź słonko-wykonałam jego prośbę.
-Gdzie jesteś? Dlaczego mnie tutaj widzisz?
-To tajemnica i raczej nie chcę żebyś ją teraz poznawała,
-Dobra...
-Twój tata musi ciężko pracować i nie ma czasu dla was...wiem to smutne...Ale spokojnie kochanie, będzie dobrze.
-Nie pierdol głupot, nie będzie.
-Nie przeklinaj-teraz go zirytowałam.-I uwierz, że będzie. Dobranoc.
Po tych słowach znowu się rozłączył. Super.
Posiedziałam jeszcze chwilę w ciszy i, gdy zobaczyłam, że światła w domu się zgaszają, powoli i cicho ruszyłam do sypialni.
-No to się wkopałaś młoda-na moim łóżku leżała blondynka.-Rodzice wogule nie mogli cię znaleźć-zachichotała.-Tylko ja wiem gdzie ty łazisz, ale im nie powiem spokojnie-wstała z miejsca.
-Wypieprzaj stąd-warknęłam.
-Milej.
-Nie.
-Jak wolisz.
Gdy w końcu miałam spokój poszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic. Później szybko zasnełam. Śniło mi się, że uciekam przez ciemny korytarz, rozmawiając z Harrym, jednak w pewnym momencie telefon upada, a mnie pochłania ciemność...

 ________________________________________
Przepraszam, że tyle musieliście czekać na rozdział :c
I w dodatku jest do dupy, ale lepsze to niż nic.
W zakładce "bohaterowie" dodałam dwie nowe postacie...
I zapraszam do zakładki "informowani" :))
Założyłam drugiego bloga na którego też zapraszam xD
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział... :(

Chyba tyle...nie no na pewno o czymś o czymś zapomniałam, ale wyjdzie później :*
Dodaje jeszcze kolaż z Harrym i Rose...
A tak...wiem, że Red nie jest najładniejsza<nie wiem czy już to pisałam> ale nie chciałam takiej idealnej bohaterki...bo w końcu ideały nie istnieją ♥
Enjoy xx