Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób dorosłych, czyli czytasz na właśną odpowiedzialność, albo po prostu pomiń cały Rose POV :)))
Koleżanko z mojej ławki na matmie, proszę omiń Rose POV XXX
Rose
Harry całował mnie zachłannie, jego ręka wylądowała pod moją bluzką, którą zaczął ściągać. Zaczęłam rozpinać jego koszule(uwielbiam kiedy je nosi). Po chwili byliśmy w samej bieliźnie. Przeszliśmy do sypialni, a on schodził pocałunkami coraz niżej. Zostawiał mokre ślady na mojej skórze. Alkohol robił swoje. Byłam odważna, on chyba też. Oczywiście, że nie był to mój pierwszy raz. Styles nie był moim pierwszym, Derek też nie-chociaż my nawet nigdy tak na prawdę się nie całowaliśmy. A co do niego to musimy "zerwać". Bo to co w tamtym momencie robiliśmy wyglądało na zdradę.
-Harry-jęknęłam, gdy niespodziewanie we mnie wszedł.
Poruszał się we mnie gwałtownie, ale było mi tak cudownie. Kocham seks z nim. Zawsze jest tak niesamowicie.
Po wszystkim leżałam z nim w łóżku. Uwiadomiłam sobie, że za tydzień wyjeżdżam do Los Angeles.
-Harry, czy ty...no wiesz...-nie wiedziałam jak o to spytać. -Czy ty jedziesz ze mną do LA?
-A chcesz?
Harry
To postanowiłam już dawno, ale miło, że pyta.
-Ja...chce żebyś jechał-uśmiechnęła się słabo.
-To bardzo się ciesze-pocałowałem ją w usta.
Ona jest taka cudowna.
Zastanawiałem się co tam u Louis'a i Jo. Jak idzie im wychowywanie dziecka? A może się rozstali? Sam nie wiem, w końcu młody Tomlinson był jedynym powodem, dla którego oni są, albo byli razem. Nie układało się im. A może ich relacja się poprawiła? To dość dziwna sytuacja.
Wieczorem rodzina Bush wyleciała z powrotem do Waszyngtonu.
Czas znosić chłopaków.
-Harry!-znikąd pojawił się Liam.-Wreszcie koniec tych debilnych wakacji. Za jakie grzechy...
-Nie były takie złe-mruknąłem.
-Dla ciebie oczywiście, że nie-zakpił Horan obok nas.-Zaliczyłeś ją. Nic więcej...
-...od życia nie jest ci potrzebne.-Dokończył za niego Zayn.
-Mam ochotę spać do końca swojego życia-oznajmiłem.
Zaraz mamy lecieć. Kurwa, nienawidzę latać.
***
Prezydent musiał coś jeszcze załatwić, więc cała jego rodzina pojechała z nim do Białego Domu, co równa się z tym, że Rose musiała iść od razu do pokoju. Traktują ją jakby miała kurwa 14 lat, a nie dwadzieścia coś.
Rose
Muszę powiedzieć rodzicom o wyprowadzce, a potem jeszcze moim przyjaciółką i Derekowi.
Najpierw rodzice.
-Mamo?-zapukałam do jej gabinetu.
-Tak, kochanie?
-Mogę z tobą porozmawiać?
-Naturalnie.
W ogóle nie wiedziałam jak się do tego zabrać.
-Jestem już od jakiegoś czasu pełnoletnia i wiesz...chciałabym się wyprowadzić.
Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Ale ona tylko się zaśmiała.
-Przecież razem z tatą już to wiemy-zaśmiała się serdecznie.
I właśnie za to ją kocham. Bo potrafi do każdej sytuacji podejść z dystansem. Nie wpada w panike, czy coś.
-Dziękuje-przytuliłam ją i wyszłam z gabinetu.
Teraz najtrudniejsze.
super :))
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko <3 Zajebiste jak zawsze ;D ~ koleżanka z matmowej ławki :D
OdpowiedzUsuńf a j n y :D/Ania
OdpowiedzUsuńMrawwww <3 nie było mojego kom :(
OdpowiedzUsuń