poniedziałek, 28 lipca 2014

#8

Może niektórzy się zorientują w trakcie, ale George i Laura to
rodzice Red i Charlie :) 

Rose
 Leżałam w łóżku i myślałam...
Moi rodzice nawet nie raczyli ruszyć dupą i przyjść na moje zakończenie. Po prostu się wkurzyłam,jak oni mogli mi to zrobić? Ja właśnie skończyłam szkołę do jasnej cholery!
-Harry-wyleciałam na korytarz.
Jeszcze nie przemyślałam co chce z tym zrobić, ale szczerze to mam to mam to gdzieś. Mam gdzieś, że jakiś x lat starszy koleś mnie obserwował, wydzwaniał do mnie, nękał, a teraz jest moim ochroniarzem. Jaka ja jestem dziwna.
-Tak?-spojrzałam na mnie.
-Do końca dnia masz wolne.
-Ale ty nie możesz...
-Mogę, idź-przerwałam mu.-Będę cię kryć, też potrzebujesz odpocząć.
-A to nie czasami ty ode mnie?
-To też-z powrotem zamknęłam drzwi.

 George

 Jesteśmy właśnie w Sydney, mój stary przyjaciel nas zaprosił. Na razie jednak znowu praca m przeszkadza, wiem, że moją rodzinę denerwuje moje ciągłe zabieganie, ale co mogę poradzić? Mam ważne stanowisko i nie mogę go zaniedbać. Ale jakoś wynagrodzę to moim kobietą. Zabiorę je gdzieś. Sam nie wiem gdzie. Może Laura mi pomoże, ale przecież dla niej to też ma być niespodzianka. Jakiś człowiek musi mi pomóc. Jerry mi pomoże.
-Witaj-wszedłem do jego gabinetu i uśmiechnąłem się.-Możesz mi pomóc?
-Oczywiście! Usiądź-wskazał na kanapę, a następnie do mnie dołączył.
-Chce zabrać gdzieś rodzine, ale nie mam pomysłu.
-Polecam Australię-zaśmiał się.
-Rose nielubi ciepła, woli raczej chłodne kraje.
-Jak można nie lubić ciepła?
-Nie wiem. Na prawdę przyjacielu nie wiem.

Anabell

Płacze? Nie. Jakoś specjalnie Harry mnie nie zranił. Daje mu miesiąc i wróci, bo znudzi mu się ta dziwka. Czy ja nią byłam? Może, ale mi taki układ pasował. Seks bez zobowiązań. Jak w tym filmie z Justinem Timberlakiem. Pamiętam jak oglądaliśmy go z Hazzą i cały czas oceniał go, aż w końcu nie wytrzymałam i kazałam mu się zamknąć. Skutki były inne.
-Hej-przyszła moja przyjaciółka.
-Cześć.
 -I jak się czujesz?
Wzruszyłam ramionami. Jak się czułam? Normalnie. Bez uczuć żyje się lepiej. Zdecydowanie.
-An...

-Powiedziałam, że czuje się dobrze.
-Czy on w ogóle kiedykolwiek powiedział, że cię kocha?
No tak, przecież Jennifer nic nie wie. Chyba czas jej wyznać prawdę.
-Ale my nie byliśmy w takim typowym związku. On nie opierał się na miłości, tylko na seksie.
-Byłaś jego dziwką?!-krzyknęła.
-Nie!-szybko zaprzeczyłam.-Ja po prostu...to był związek bez zobowiązań i tyle.
-Byłaś po prostu jego dziwką!-krzyknęła i trzasnęła drzwiami od mojego mieszkania.
Jej słowa mocno mnie zraniły. Jak mogła mi to powiedzieć? Nikim takim nie byłam.

Harry

Mam dzień wolnego. Co mam zrobić z wolnym czasem? Może pójdę do baru. Dawno nie odwiedzałem tego miejsca...
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Wszedłem do pomieszczenia. Kilka nastolatków siedziało przy jednym ze stołów, darli się, bili już nieźle wstawieni. Ja jeszcze trzeźwy usiadłem na jednym ze stołków i zamówiłem piwo. Po chwili zadzwonił mój telefon.Louis.
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-W barze.
-Masz zamiar znowu się upić? Serio Hazzu? Myślałem, że mamy już to za sobą. W którym?
-Nie wiem, jakiś na ulicy Victorii. Chuj jeden wie jak się nazywa.
-Zaraz będę.


***

Może i dużo wypiłem, ale czułem, że dalej kontaktuje, więc mogę pić dalej. Tomlinson sobie śpi obok mnie na krześle. Trzeba będzie zadzwonić bo Horana, albo Liama. Dlaczego nie mogę prowadzić po pijaku? Nawet nie jest tak źle.
-Harry kotku-jednak się obudził.
-Wychodzimy-oznajmiłem i wziąłem go pod ramie.
-Ale ty nie prowadzisz.
-Będę robił co mi się podoba.
-Ja ci nie pozwalam-język mu się plątał, dlaczego on tak szybko się upija?
Chwilę później, po minutach kłótni jednak zadzwoniłem do Nialla.
Przyjechał po nas, nic nie mówiąc, po prostu wsiedliśmy i jechaliśmy w ciszy.
-Zawioze was do mnie. Żadne z was nie może się tak gdziekolwiek pokazać.
Kolejny się znalazł do rządzenia. No dobra...ma racje, ale co z tego?
-Jutro będzie kac, kac, kac...tak ten jedyny sobie kac-zacząłem cicho śpiewać.
 -Tak ten jedyny kac-zaśpiewał głośniej śpiewać.
Blondas znosił nas, a gdy dojechaliśmy zaprowadził do pokoi gościnnych i trzasnął zły drzwiami.
On po prostu kocha nas pijanych.
Jutro znowu do pracy, tak jak oni. I na co mi to było? Kurde zawsze się potem Anabell mną zajmowała, a teraz jestem zdany na siebie, ale i tak do niej nie wróce, nie chce




__________________________
 Oto ja z kolejnym rozdziałem. Już wiecie dlaczego w prologu było "Drunk". Harry ma niestety problem z alkoholem, tak jak Louis, ale przynajmniej nie są sami!
Trochę nie było dzisiaj co dalej Rose, bo uznałam, że w następnym rozdziale dowiecie się czy Rose będzie umiała zaakceptować ten fakt, że to Hazzy.
:)

Rorry ^^

.

Czytasz-komentujesz :)

niedziela, 13 lipca 2014

#7

Patrzyłam na niego, wyczekując odpowiedzi. Chyba się zastanawiał czy powiedzieć mi prawdę. Jego twarz pozostała jednak bez wyrazu. Kompletne nic, liczyłam na jakąkolwiek reakcje. Chce wiedzieć czy to on. Oczywiście to proste...nikomu nie powiem, ja tylko chce wiedzieć. Harry będzie mógł być dalej moim ochroniarzem, ale żeby tylko te uciążliwe telefony ustały. Chociaż? Jeśli moje domysły się sprawdzą to nie wiem jak zareaguje...jak on zareaguje i co dalej będzie?
 Na razie czuję tylko napięcie pomiędzy nami.
-Rose, ja...-zaczął, ale mu przerwano.
Zza drzwi wyszła moja siostra.
-Rose!-krzyknęła.-Ja nie chce wam przeszkadzać, ale za dwadzieścia minut masz koniec roku w szkole!
-Co kurwa?!-szybko wstałam.-Później masz mi odpowiedzieć-powiedziałam do lokatego.
Skinął tylko głową i wstałam razem ze mną. Szliśmy w ciszy. Znaczy ja biegłam, a Harry po prostu szedł za mną. To była dość krępująca cisza, więc gdy weszłam do pokoju, odetchnęłam z ulgą.
A teraz czas na życiowy dylemat Rose...co na siebie ubrać.
O dziwo, gdy otworzyłam szafę na wieszaku wisiała już sukienka, buty, biżuteria i inne głupoty dla mnie. Jakie to kochane...pewnie ktoś tutaj przyszedł mimo, że nie chciałam aby ktokolwiek wchodził do mojego pokoju. Ale i tak jestem wdzięczna.
Ubrałam się w to coś co przeważnie studenci ubierają, gdy kończą szkole. Jakiś bliżej nieokreślony kształt w kolorze niebieskim. Jak słodko wyglądam, ale tylko pod tą togą. Właśnie! To się nazywa toga.
 Nie do wiary, że teraz będę mogła znaleźć własną pracę, dom i żyć na własny dom. Nie żeby życie w Białym Domu mi się nie podobało...ja po prostu chce zasmakować samotności. Tata, gdy jeszcze za czasów kiedy był tylko politykiem mieszkał w dużym domu z służbą i innym gównem, więc zawsze mieliśmy podwładnych, a teraz mogę robić coś sama. Dokładnie SAMA. Bez niczyjej zgody. Może zrobię sobie jeszcze jeden tatuaż? Albo percing? Ale to by jeszcze bardziej zdenerwowało tatę i mamę. Mam nadzieję, że zgodzą się na mój plan. Wcześniej nic im o tym nie mówiłam...
-Przepraszam-ktoś zapukał do drzwi.-Idziesz już?-to Harry.-Zaraz nie zdążysz.
-Szlag-zaczęłam cicho przeklinać, gdy okazało się, że mam tylko pięć minut.
-Wyrażaj się-warknął zielonooki.
-Nie rozkazuj mi-ubrałam moje cholernie wysokie szpilki.-Harry, przecież my utkniemy w korkach! Nie zdążę! Auto będzie za wolne!-panikowałam.
Zaśmiał się.
-Kto powiedział, że jedziemy autem? Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci się spóźnić-mrugnął do mnie.
-Czyli czym jedziemy?
-Motorem.
W tym momencie wyszliśmy przed budynek, a moim oczom ukazał się motor chuj jeden wie jaki model.
-Gotowa?-podał mi kask.
Tylko przytaknęłam.
Nie wiem czy jestem taka do końca pewna, ale ok. Jedziemy.
Harry
Pod jej szkołą byliśmy na czas. Zdążyła i teraz ma rozdanie świadectw. Nie do wiary, że kończy szkołe. Z tego co mi wiadomo to chce gdzieś wyjechać. Jako jej ochroniarz oczywiście jadę z nią. Nie tylko służbowo, ale też z własnego wyboru.
Teraz jej kolej, jej marny papierek. Kiedy ja go dostałem to nawet się cieszyłem, ale teraz rozumiem, że to w ogóle nie było mi potrzebne. Jeszcze w szkole poznałem Niall, Liama, Zayn'a i Louis'a, który kiblował rok w ostatniej klasie. Typowy Tommo.
-Harry!-ktoś rzucił się mi na szyję, więc odruchowo złapałem tą osobe.
Anabell też tak robiła. Ale to nie ona, tylko Rose. Przytuliła mnie.
-Brawo-pogratulowałem jej.
 Następnie stało się coś czego się nie spodziewałem, pocałowałam mnie w policzek. Tak ona mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się sam do siebie i popatrzyłem na Red. Trochę się biedaczka speszyła.
-Przepraszam.
-Przecież nic się nie stało.
-Stało-kłóciła się ze mną.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak
-Nie i koniec kropka.
-A idź spać-poczochrała moje włosy.
Tylko nie to.

***

Stałem jak zawsze przed pokojem czerwonej.
-Yyy...-otworzyła drzwi.-Harry, możemy porozmawiać?
-Jasne, teraz?
-Tak-wpuściła mnie do środka.
Usiadłem na jej fotelu, a ona na łóżku. Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Ciekawe o co może chodzić.
-Harry nasza poranna rozmowa, wiesz...chciałabym znać twoją odpowiedz-powiedziała na jednym wdechu.

-Dobrze wszystko przeanalizowałaś, zorientowałaś się co jest na rzeczy. Jesteś bardzo inteligentna.
-Przejdź do sedna Styles-warknęła.-Chce tylko powiedzieć, że nie ma to znaczenia, ale chce znać prawdę. Teraz.
-No więc zgadza się. To ja.
Zapadła niezręczna cisza.
Rose
A tak liczyłam, ze to kłamstwo, że jednak się pomyliłam, ale to jednak nie to. Ja chyba chce...sobie to przemyśleć. Jednak moje słowa, że to nie ma znaczenia to kłamstwo.
-Proszę cię wyjdz-podniosłam na niego wzrok.
-Dobranoc, Rose.
Pomachałam mu i upadłam na łóżko.

__________________________________________

Co powiecie na to tło? Zmienić? :)
Prosze was komentujcie, bo widzę ile osób czyta, a prawie nie ma żadnych komentarzy :c
Więc czekam :)
Jak wam się podoba rozdział? Chyba bo zjebałam, ale nic nie poradzę :(

 Czytasz-komentujesz :) xx

Kiedy indziej dodam zdjęcia :D

środa, 2 lipca 2014

#6

Nie udana scena +18 :)))
-Yhm...-mruknęłam budząc się.
Rose, trzeba wstawać. Zwlekaj się z tego łóżka i idź maluj. Dzisiaj już nie możesz sobie odpuścić. Twój obraz leży w szafie, a rodziców nie ma, co jest idealną okazją. Dlaczego gadam sama do siebie?
 Szybko się ubieram i idę na śniadanie, pod drzwiami spotykam Harry'ego. Jak słodko...był tutaj całą noc. Witam się z nim;
-Hej Hari-macham mu.
Wywraca oczami i uśmiecha się do mnie.
 -Witaj, czerwona.
Zatrzymałam się. Jak on mnie nazwał?
Harry też mnie tak nazywa. Trochę to dziwne...
-Coś nie tak?-pyta z zmartwioną miną.-Jesteś trochę blada. Może ci coś przynieść? Wody? Cokolwiek?
-Nie, nie-zaprzeczyłam.-Wszystko ok, tylko...muszę przez jakiś pobyć sama.
-Samotność jest czasami najlepsza, ale ja nie mogę cię spuścić z oczu. Taka praca-puścił mi oczko.
-Będę w ogrodzie-popatrzyłam na moje paznokcie, które pomalowałam na czarno. Ładnie mi wyszły.
-Rozumiem-przyjął poważny ton.
-Ale wcześniej pójdę do pokoju-patrzyłam za niego i miałam nieobecny wzrok.
Muszę o czymś pomyśleć...
*Oczami Louis'a*
Mój inteligentny przyjaciel ma świetne zajęcie życiowe. Zerwał z taką dupą jak Anabell dla jakiejś laski, która nawet nigdy nie spojrzy na ochroniarza. Trochę to żałosne, że jest bogata i nie widzi tych biedniejszych. Chociaż tacy biedni nie jesteśmy. Kilka milionów każdy z nas ma na koncie.
-O czym myślisz?-moja dziewczyna usiadła mi na kolanach.
-O Harrym i tej lasce, uważam, że głupio postępuje.
-Ale i tak mu na to pozwalacie-Jo zaczęła kreślić mokrą ścieżkę na mojej szyi.
-Jego życie, jego sprawa-pocałowałem ją w usta.
-Kocham cię-szepnęła. 
-Ja ciebie też, Johanna-ściągałem jej koszulkę.
Po chwili nasze ubrania leżały na ziemi.
-Zaraz chłopaki mają tutaj przyjść-warknąłem, gdy zaczęła masować mojego przyjaciela.
-Zdążymy-mruknęła.
Weszłem w nią i byłem bardzo zadowolony, gdy jęczała moje imię. Masowałem jej piersi i chwilę później oboje mieliśmy orgazm. 
Wycieńczeni opadliśmy na łóżko i szepcząc swoje imiona i inne słowa zasnęliśmy...
Kocham ją i chyba nasza relacja jest inna niż Hazzy i An.


*Oczami Rose*
Skończyłam! Udało się. Mój najnowszy obraz leży teraz przy oknie i mogę czekać aż farba zaschnie. Chciałabym żeby moje prace były w jakieś galerii, a ludzie mogliby je oglądać... Gdybym powiedziała o tym rodzicom to  pewnie usłyszałam bym "Kochanie, malowanie to żadna wybitność, to umie każdy." Tylko by mnie to raniło. Wolę nie.
-Cześć Charlie.
Moja siostra właśnie weszła do mojego pokoju...co to ma być?! Normalnie to nawet się do mnie nie odzywa...więc co tutaj tak nagle robi?
-Hej-usiadła na moim łóżku.
Jezu Maria...odkąd ona niby ze mną rozmawia, siedzi u mnie w pokoju...-Mam do ciebie sprawę.-...i ma do mnie sprawę.
-Ty do mnie?-zrobiłam zdziwioną minę.
-O co ci chodzi?-zamrugała.
 -Nie o nic...-powiedziałam.
-Ugh...-widzę, że nie wie jak zacząć.-Ty lubisz ten cały zespół...jak oni to się nazywają...30 second to mars?-skinęłam, więc kontynuowała.-No więc...mam na ich koncert dwa bilety. I chciałam się spytać, czy nie miałabyś ochoty razem z kimś iść na ten koncert?
-Na prawdę?-posłałam jej wielki uśmiech.
-Tak.
-O Jezu-rzuciłam się jej na szyję,-Oczywiście, że chce!
-Dobra, dobra. Tylko mnie puść-odsunęła mnie-Dusisz.
-Przepraszam-nie mogłam przestać się uśmiechać.
-I jeszcze jedno...-popatrzyła na moją szafkę.-Ładne zdjęcie.
Popatrzyłam na wskazane miejsce. Ah, tak...nasze wspólne zdjęcie z jakichś urodzin naszej super  bogatej i sławnej koleżanki-Sonnie. Podoba mi się, więc je tam postawiłam.
Co w tym dziwnego?
-Pa-wyszła z mojego pokoju.
 Nic nie powiedziałam tylko usiadła na łóżku i patrzyłam jak zahipnotyzowana na fotografię.
Potrzebuje świeżego powietrza.
Wzięłam deskę i jak piorun wyleciałam z pokoju. Harry potrzebował kilku sekund na zrozumienie co zrobiłam i chwilę później już biegł obok mnie.
-To chyba nie jest dozwolone-zaśmiał się.
-To co?-zrobiłam slalom przy wazonach.
Chwilę później zatrzymałam się przed drzwiami do ogrodu.
-Mam z tobą iść?
 -Tak-otworzyłam drzwi.
*Oczami Harry'ego*
Rose usiadła na murku. Serce biło mi jeszcze po biegu. Ona chyba chce żebyśmy oboje pomyśleli.
Moje myśli zajęła Anabell. Myśle, że dla czerwonej mógłbym jeszcze raz zostawić An i nie żałowałbym. Chciałbym też żeby wiedziała, ale to jeszcze nie czas.Nie teraz.
Spojrzałem na nią. Miała skoncentrowaną minę i nagle jakby ją olśniło i popatrzyła na mnie swoimi pięknym oczami.
-Harry, mogę cię o coś zapytać?
Coś myśle, że to będzie trudna odpowiedź.
-Tak.

-Czy to ty? Czy ty do mnie piszesz i dzwonisz?
Nie mogłem uwierzyć, że się zorientowała, ale czy powiedzieć prawdę? Lepiej żeby żyła w kłamstwie...?









__________________________________
De dum! Co odpowie Harry? Chcecie żeby się dowiedziała czy lepiej żeby żyła dalej w kłamstwie? Może tą decyzje podejmijcie sami i komentujcie :)
Chce znać wasze zdanie xx
Tak byla scena +18, ale co z tego wyszło ;___;
Tak to była moja pierwsza taka sytuacja przez to 2 lata pisania. 
Dziwnie się trochę pisało :x
Dlaczego nie El?
Bo o Jo i Lou mam innego bloga; subsistence
Do którego czytania zachęcam :)))

Rorry? Ta fajna para do shippowania :D
Za wszelkiego rodzaju błędy-przepraszam :c
I wiem, ze wyszedł krótki, ale zależało mi, żeby na takim momencie się się skończyło. Nie zabijcie mnie!