-Jedźmy do Lizbony, Barcelony,
Paryża albo Rzymu.
Jedźmy, upijmy się i gubmy między uliczkami.
Siądźmy na schodach i oglądajmy wschody
słońca. I zapomnijmy o całym świecie-podśpiewywałam sobie, rozpakowując swoje rzeczy.
Jedźmy, upijmy się i gubmy między uliczkami.
Siądźmy na schodach i oglądajmy wschody
słońca. I zapomnijmy o całym świecie-podśpiewywałam sobie, rozpakowując swoje rzeczy.
Musiałam się zdrzemnąć, gdy weszłam
do pokoju, bo po prostu padłam.
Nawet nie wiem ile spałam, telefon mi się wyładował. Mam wszystkiego dość, tylko ta piosenka siedzi mi
w głowie, nie mogę przestać jej nucić.
Pominę fakt, że Charlie ma pokój
obok mnie.
A Nevada jest zbyt ciepłym miejscem
jak dla mnie.
Laura
-Kochanie, a może
cos im się stało?-martwiłam się.-Nic nie słychać, żadnych
kłótni. Na pewno do nich nie iść?
-Na sto
procent-zapewnił mnie.-Pewnie dziewczynki się uspokoiły...może
zrozumiały, ze te kłótnie nie są im potrzebne? Albo sam nie
wiem...Zachowały topór wojenny na ten tydzień?
Nic nie
odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam. Nie miałam czasu żeby
się tym zamartwiać. Są problemy o których nie chce wspominać
nikomu. Wszędzie piszą, że jestem silna. I jestem. Ale teraz, po
okropnej wiadomości mam ochotę tylko patrzeć w ścianę.
-Może pójdę do
nich-zaczęłam znowu.
-Usiądź, zrelaksuj
się-poprosił George.-Jesteśmy w Las Vegas! Pamiętasz?
-Oczywiście, że
tak. Wasz wieczór kawalerski i nas panieński...jakby przez
przypadek znaleźliśmy się tutaj-wywróciłam oczami, na stare
wspomnienia.
Jo
A
gdyby tak go śledzić? A może lepiej nie?
-Alive-jęknęłam
cicho do słuchawki.-Nie wiem co robić.
-Uspokój
się-rozkazała.-Usiądź. Napij się.
-Przecież
ja karmie-przypomniałam jej.
-A no
tak-opamiętała się i szybko się poprawiła.-Napij się wody.
-Rozumiem-wkurzona
wyłączyłam telefon.-Ty mi nie pomożesz.
Położyłam
się na chwilę.nie na długo. Mały zaczął płakać.
Dlaczego
nie jest mi dany sen? Dlaczego chociaż nie mogłabym się zdrzemnąć?
Dlaczego Louis mi nie pomoże?! Gdzie on jest do cholery? Chciałabym
z kimś teraz porozmawiać.
Lou-nie.
Al-nie.
Liam-nie.
Rodzice-no
chyba mnie pojebało.
Nie
mam nawet komu się otworzyć.
Gdzie
się podziali wszyscy moi znajomi? A tak. Nie muszą się zajmować
dzieckiem tylko sobie balują.
Harry
Wszedłem do pokoju
Rose. Stała obrócona do mnie tyłem, nie słyszała jak wyszedłem.
Dzisiaj postanowiłem zabalować. Impreza z Red.
-Chcesz gdzieś
wyjść?-spytałem.-Jasne, że chcesz-odpowiedziałem sam sobie.-Bądź
gotowa za piętnaście minut.
Po jakimś tam
czasie z pokoju wyszła czerwonowłosa. Jej strój...ja pierdole. Wygląda zajebiście. Ale to też ukazało, że jej ciało nie jest do
końca idealne. Nie lubie kiedy obejmuje dziewcyne i jedyne o czuje
do skóra i kości. Wkurza mnie to.
-Hej ślicza-całuje
jej dłoń jak gentelman.
Chichocze i
kierujemy się do windy. Idę do recepcji i zagaduje kobiete. Pod
koniec proszę ją o klucze do jakiegos auta z nazwiska Busch.
Zauroczona mną daje mi je. Posyłam jej uśmiech, a ona prawie
mdleje. Prosze ją żeby jakoś się trzymała, a ona tylko macha mi
niezdarnie.
-Dlaczego wszyscy
od razu cię lubią?-pyta dziewczyna, gdy staje obok niej.
- Bo mnie nie znają?-unoszę brwi, jakby to było oczywiste.
- Bo mnie nie znają?-unoszę brwi, jakby to było oczywiste.
-To masz
szczęście-mruczy.
-Idziemy
zatańczyć?-pytam po czwartym drinku.
-Ugh, myślałam,
że już nigdy nie spytasz.
Idziemy na parkiet,
ociera się o mnie, a gdy patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami, nie
mogę się powtrzymać. Całuje ją namiętnie. Nie opiera się, ale
gdy przestaje policzkuje mnie i pyta:
-Co Ty sobie
wyobrażasz?!
-Ciebie pod prysznicem.
-Ciebie pod prysznicem.
Wiem to mało
pomysłowa odpowiedz.
Ktoś jeszcze pamięta o Red?
Wracam po długiej nieobecności(zresztą już tak mam) z nowym rodziałem i szablonem.
Tworzyłam go sama, wydaje mi się, ze jest lepszy niż poprzedni.
Poprosiła jeszcze koleżanke(pozdrawiam Kaline) żeby pomogła mi wybrać inny :)
Nie wiem co jeszcze napisać XD
Mam nadzieje, ze ktoś przeczyta moje marne wypociny,
pozdrówka x
f a j n y :D/Ania
OdpowiedzUsuń