poniedziałek, 2 czerwca 2014

#3

Kolejny dzień. Tym razem to Holly przyszła mnie obudzić. Powinnam sobie załatwić lepszy budzik...
-I jak się spało?-uśmiechnięta siadła na moim łóżku i ściągnęła ze mnie pościel, przez co moim oczom ukazało się słońce.
-Ugh...-spojrzałam na nią i znowu się zakryłam.
"(..)Cieszę się, że ci się podoba(..)"
-Kochana, jaki berecik-zaśmiałam się. Wyglądała dość zabawnie.
-Cieszę się, że ci się podoba-poprawiła włosy i szybkim ruchem znowu odsunęła kołdrę.-Wstawaj.
-Zaraz...Gdzie ci się tak śpieszy?
-Mamy spotkać się z Tomem!-pisnęła szczęśliwa.
-Mam to gdzieś-tym razem naciągłam poduszkę na głowę.
-A ja nie-pociągła mnie za nogę.-Jebać szkołę! Ja chce do Tom'a. Rose, ty zawsze możesz a mnie liczyć! On mi się podoba i muszę go zdobyć. A jak ty nie pójdziesz to on też, a wtedy...-zaczęła histeryzować.
Na to wiadomość, dosłownie spadłam z łóżka.
-Już idę, ale nie gadaj tyle.
***
-Cześć, Evans-przywitałam się z nim.
Gdyby ktoś teraz mi powiedział, że on jej się podoba, to bym w to nie uwierzyła. Stała spokojnie, nawet nie drgnęła, nie przywitała się z nim. Szybko napisałam wiadomość:






Nic nie odpisała, więc włożyłam spowrotem telefon do kieszeni i posłałam koledze Tom'a uśmiech.
-To co robimy?

Rose i koledzy Tom'a.
-Możemy iść na piwo, a potem sama nie wiem...wrócić na zajęcia...?
-Ok-wszyscy mi przytaknęli i ruszyliśmy do najbliższego baru.
Nagle dostałam wiadomość:
Zmarszczyłam zdenerwowana brwi. Skąd on o tym wie? Wystukałam na klawiaturze kilka słów i kliknęłam „wyślij”
Uśmiechając się sama do siebie włączyłam wyłączyłam telefon i zamówiłam zwykła wodę. To, że oni mają zamówić piwo, nie znaczy, że ja też to zrobię.Wieczorem mam bal charytatywny i chcę być na nim trzeźwa.
*** 
-Nie do wiary! Ależ wy jesteście bezczelni!-monolog naszej kochanej nauczycielki t***rwa już od dziesięciu minut. Wściekła się po tym jak usłyszała nasze wypracowania.-Błagam zejdźcie mi z oczu, idźcie o domu, cokolwiek! To koniec! Na moje lekcje przez najbliższe dni nie przychodzić! I nikomu nie mówić, wynocha!-machała rękami jak opętana.
Mogliśmy już iść do domu i dzisiaj mieliśmy dokładnie dwadzieścia minut zajęć. Tom okazał się strasznie miły i kochany, najlepsze jest jednak to, że zaczął flirtować z Holly. Może zostaną parą? Muszę się dowiedzieć kim są rodzice Evans'a. 
-Szkoda, że nie możecie ze mną na ten bal...będzie nudno jak cholera-powiedziałam, gdy już stałyśmy na przystanku. Nie popieram głupich limuzyn taty, one też.
-Chciałybyśmy, ale wiesz, że mamy nasze kary za ostatnią imprezę i tylko twoi rodzice się o tym nie dowiedzieli.
-Wiem-przytuliłam każdą, widząc, nadjeżdżający autobus.
-Cześć-posłałam im uśmiech.
-Aloha, baby-Agnes pomachała mi ręką i odeszły.
***
-Nie ubiorę tego! Nie ma mowy!-kłóciłam się z mamą o różowa sukienkę.
-Ubierzesz-upierała się przy swoim.
-Nie, mogę ubrać spódniczkę, ale nie sukienkę!
-Koniec tematu! Ubierasz sukienkę!-wyszła z pokoju.
Nienawidzę kiedy ktoś mi rozkazuje coś robić. Powoli ubrałam na siebie to różowe...coś. Zrobiłam makijaż i wyszłam z pokoju.
-Dzień dobry-osoby, których nawet nie znam witały się ze mną, a ja im tylko kiwałam głową.

Nie zniosę tego dłuzej...muszę wyjść. Skierowałam się na tyły domu i przeszłam przez bramkę, kierując się do mojego raju. 
 Wywróciłam oczami, gdy zadzwonił mój telefon. Mogłam go zostawić w pokoju.
-Halo?
-Cześć, Czerwona-usłyszałam zachrypnięty głos, należący do Harry'ego.
-Nie nazywaj mnie tak.
-Dlaczego? Pasuje do ciebie i twoich włosów-zaśmiał się.
-Czego chcesz?
-A ty? Wydaje mi się, że pragniesz się wydostać z tego nudnego przyjęcia. Skoro poszłaś do ogrodu, znaczy to, że chcesz pomyśleć...o kim skarbie? O mnie?
-Chciałbyś-prychnęłam.
-I to nawet nie wiesz jak bardzo. Powiem ci, że mega seksownie wyglądasz w tej sukience...chociaż lepiej byś wyglądała bez niej...tak jak wczoraj...-mruknął seksownie.
-Co?! Jak śmiesz mnie podglądać? Nie wiesz co to jest prywatność?!
-Uspokój się. To nic takiego. Ale powinnaś spuszczać rolety w pokoju.
-Spierdalaj.
-Nie przeklinaj-jego ton głos jest tak zimny, że aż mnie ciarki przeszły. Jeszcze przed chwilą droczył się ze mną, a tak nagle jest na mnie zły? Nie ogarniam facetów.
-Nie będziesz mi rozkazywać. Nie możesz też sobie tak po prostu do mnie dzwonić. Masz przestać, albo pójdę na policję!
-Mam tam swoich ludzi, ale i tak nie musisz. Nie chce ci nic zrobić, nie jestem pedofilem albo...innym.
-Mordercą? Zabijającym ludzi?
-Akurat zabijam, ale mniejsza o to-powiedział to jakby nigdy nic.-Nie musisz się mnie bać. Ty jesteś bezpieczna. Nie długo się spotkamy, do usłyszenia-rozłączył się.
On zabija...mam się go nie bać...nie lubi gdy przeklinam...nastroje szybko mu się zmieniają...i co ma znaczyć, że niedługo się zobaczymy?
*miesiąc temu*
*Oczami Harry'ego*
-Harry musimy na jakiś czas wszyscy wyjechać-oznajmił mi mój najlepszy przyjaciel, Louis.- Nie wiem gdzie, ale na razie tutejsze okolice musimy zostawić. Wiesz co się dzieję i nie mam zamiaru tego ciągnąć...
-Louis...-chciałem mu przerwać.
-Jo jest w ciąży. Rozumiesz to?! Zostanę ojcem. Puki co zawieszam własną prace. Wyjedzcie do Stanów, Francji...gdziekolwiek! Ale w Londynie ma być bezpiecznie.
-Dobrze-przytuliłem go i wyszedłem.
Kurwa jego mać! Mam ochotę coś rozpierdolić! Jak on może nam to robić?! Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna na ekranie telewizora...Rose Busch...moja największa miłość odkąd jej ojciec został prezydentem. Zmieniła się...już nie ma tych samych rysów twarzy...i nie jest tak blisko z siostrą...to widać nawet z daleka. Już wiem co teraz chcę zrobić z swoim życiem...
-Harry...-Anabell przytuliła się do mnie.-Co jest skarbie? Jesteś strasznie spięty. Gdzie Lou?
An to moja przyjaciółka...do łóżka. Głupia się o tym z kimkolwiek o tym gada, ale co ja poradzę, że oprócz takich spraw mnie nie interesuje? Mimo, że do najbrzydszych nie należy...
Anabell Grey
-Anabell mnie nie będzie w najbliższym czasie i nasze stosunki muszą być zerwane...
_______________________________________________
W skali od 0 do 100 na ile mnie nienawidzicie?
Tyle czasu nie dodać rozdziału i jeszcze taki chujowy, że szkoda było marnować czas na czytanie... :c
Przepraszam, ale na razie to muszę się podciągnąć z ocenami i nie idzie mi xD
Wreszcie perspektywa Harry'ego...ugh...pisane rano, bo nie mam już kiedy. W najbliższym czasie tylko dorywczo będę miała laptopa :(
Proszę nawet jeśli ci się nie podoba rozdział-skomentuj. Wyraź swoją opinie. Chce wiedzieć co myślisz :)
Do następnego, Bóg jeden wie kiedy dodanego rozdziału ♥
Tumblr Rose: http://redffhs.tumblr.com/
:)

3 komentarze:

  1. Świetny :)) Zaobserwowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe tooo ! Postanawiam czytać twojego bloga :* liczę że następny rozdział bedzie w miarę szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przestań głupoty gadać!
    Ubustwiam Cię na...hm... 1000
    Haha
    Lece dalej :D
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy wasz komentarz :)
Są dla mnie baaardzoo motywujące xx