sobota, 14 czerwca 2014

#4

Po wczorajszym balu od razy gdy poszłam spać śniły mi się koszmary...a dokładnie to te jeden...gdy biegnę przez korytarz, rozmawiając z Harrym, ktoś mnie gonił...zawsze kończy się tak samo...budzę się zlana potem i wycieńczona.
Wstając z łóżka, uświadomiłam sobie, że jest sobota. Potknęłam się kilka razy i wreszcie doszłam do garderoby. Ubrałam się .i zeszłam na śniadanie. Kelnerka podała mi nawet nie wiem jakie danie i sobie poszła. Dzisiaj jestem sama, bo Holly jak co miesiąc jedzie do Luke, Cat idzie na urodziny brata, a Agnes rodzice gdzieś zabierają.
-Rose-moja siostra weszła do pomieszczenia. Szok, odezwała się do mnie. Czy to już niebo?
-Charlie-skinęłam na nią głową.
-Co dzisiaj robisz?
-Nic, a ty?

-Też...nie wiesz może gdzie mama i tata?
-Nie wiem-dopadły mnie wyrzuty sumienia, po tym co powiedziałam tacie...

***
-Dzień dobry-jeden z ochroniarzy skinął na mnie głową.
-Witam-przeszłam obojętna.
-Przepraszam, że pani przeszkodzę, ma pani czas?-wysoki brunet o niebieskich oczach...a może zielonych. Nie wiem sama.
-Wyjaśnijmy sobie coś-zaczęłam.-Nie jestem "pani", tylko Rose i chciałabym żeby pan tak do mnie mówił-uśmiechnęłam się.
-Louis Tomlinson-podał mi dłoń.-Miło mi.
-Mi również, a więc chciałeś coś ode mnie?-starałam się żeby mój ton brzmiał oficjalnie.
-Chciałbym abyś poznała nowych rekrutów, bo dwóch będzie ci towarzyszyć przez najbliższy miesiąc-oznajmił.
-Oczywiście, kiedy?
-Dzisiaj wieczorem. Jeśli może pani...Rose.
-Yhm...
I poszłam do swojego pokoju. Jedna nowa wiadomość. Ale niespodzianka-od Harry'ego.
Ten człowiek, to gorzej niż kostka Rubika. Bardziej skomplikowany.
Nic dalej nie odpisał, więc zaczęłam robić zadania. Idealne zajęcie na sobotnie popołudnie. Po pokoju nagle rozniosła się piosenka Rihanny "Drunk on love" więc odebrałam telefon od Harry'ego. Ostatnio oprócz niego nikt inny do mnie nie dzwoni. Co się z wami dzieję ludzie?! Czekam na jakikolwiek znak od was, że żyjecie.
-Hej Czerwona-ten zachrypnięty głos przyprawia mnie o dreszcze.
-Co chcesz?
-Ciebie.

Zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne.
-Mogę zadać ci pytania?
-Zależy jakie-zmarszczyłam brwi.
-Takich jakich nie przeczytałem w twoich aktach.
Przełknęłam zdenerwowana ślinę. On czytał moje akta.
-Możesz.
-Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Czarny-odpowiedziałam bez zawahania-A twój?
-Ulubiona liczba?-zignorował moje pytanie.
-Dziewięćdziesiąt cztery.
-Przyjaciółki?
-Dlaczego nie odpowiadasz na moje pytania?-postanowiłam trochę się pokłócić.-Ja się...
-Czarny, siedemdziesiąt siedem, nie wiem czy życzyliby sobie żebyś ich znała, fajnie jest być tym kim jestem...a nie czekaj. To pytanie jeszcze nie było zadana-zaśmiał się.
Ma na prawdę uroczy śmiech.
Spędziliśmy na rozmowie tak kilka godzin i nawet nie wiem kiedy nastał wieczór. Kurwa, Louis!
-Muszę już iść Harry-pożegnałam się.
-Do zobaczenia-wychrypiał.
-Ta, jasne-mruknęłam ironicznie.
***
-Dzień dobry-niebieskooki(a jednak) przywitał się, gdy wparowałam do pomieszczenia po lewej stronie budynku.
-Cześć-stanęłam obok niego.-To...o co w tym chodzi?
-Zostaliście WYBRANI żeby pracować dla najważniejszych ludzi na świecie-jego głos, niski i zachrypnięty był też cholernie głośny.-Dlatego...
Przestałam go słuchać i zaczęłam oglądać rekrutów... blondyn, niebieskie oczy...brunet z loczkami i zielonymi oczami...kolejny blondyn, brązowe oczy...dużo to ich tutaj nie ma.
-Rose...ekm...-doszły mnie kaszlnięcie, co wywołało cichy śmiech na sali.-Uspokoić się!
-Przepraszam...trochę się zamyśliłam, przepraszam-skinęłam na niego.-Ale teraz słucham cię.
-Chciałem żebyś poznała swojego nowego ochroniarza. Styles!-zawołał chłopaka z loczkami.
Był wyższy niż mi się wydawało i...przystojniejszy. Ma ładne rysy twarzy...i oczy...i włosy też...ogólnie jest cały taki ładny.
-Dzień dobry-przywitał się.-Jestem Harry Styles.

Jego głosu wydaje mi się cholernie znajomy. Ale...jak?
-Cześć-podałam mu dłoń, którą uścisnął.-Rose Busch.
-Jeśli nie będzie wam to przeszkadzać to już pójdę.
-Oczywiście-odpowiedział Lou.
***
Następnego dnia zadzwoniłam do Holly, Cat i Agnes. Nic nie było co mogłabym im opowiedzieć, więc po prostu zakończyłyśmy konwersacje. Potem poszłam na obiad, dowiadując się, że mama i tata musieli wyjechać na jakąś konferencje. czyli zostałam sama z Charlie.
Harry ma do mnie dołączyć dopiero w poniedziałek...yyy...dziwny zbieg okoliczności, że Harry ma to samo imię co Harry, który do mnie dzwoni. Nie, mam urojenia.
Jak na zawołanie przyszedł SMS od chłopaka.

Jezu...mógłby się wyrażać jasno. Zakręciłam włosy i poszłam spać.


____________________________________________________
Dałam tylko jeden obrazem z SMS'em, ale chyba domyślacie się, że te poprzednie to są te na obrazku wyżej :) x
Mało się dzieję, ale przecież poznała Harryego...taaa...wiem zrobiłam z niej kompletną idiotkę xD
Nawet ja bym się skapła, że to ten sam Harry :)))Czytasz=o

 Czytasz=komentujesz :) x

Zapraszam do zakładki "Informowani" oraz na inne moje blogi ;)

5 komentarzy:

  1. Dostałaś nominację do Liebster Award, zapraszam do mnie i gratuluję :) http://fightlikehellxff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh ja to bym się domyśliła, że to on :D
    A i jeszcze ich rozmowa
    I mój Loueh jako ochroniarz?! Wows :D
    lece dalej
    Kocham <3
    A.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy wasz komentarz :)
Są dla mnie baaardzoo motywujące xx