Może niektórzy się zorientują w trakcie, ale George i Laura to
rodzice Red i Charlie :)
Rose
Leżałam w łóżku i myślałam...
Moi rodzice nawet nie raczyli ruszyć dupą i przyjść na moje zakończenie. Po prostu się wkurzyłam,jak oni mogli mi to zrobić? Ja właśnie skończyłam szkołę do jasnej cholery!
-Harry-wyleciałam na korytarz.
Jeszcze nie przemyślałam co chce z tym zrobić, ale szczerze to mam to mam to gdzieś. Mam gdzieś, że jakiś x lat starszy koleś mnie obserwował, wydzwaniał do mnie, nękał, a teraz jest moim ochroniarzem. Jaka ja jestem dziwna.
-Tak?-spojrzałam na mnie.
-Do końca dnia masz wolne.
-Ale ty nie możesz...
-Mogę, idź-przerwałam mu.-Będę cię kryć, też potrzebujesz odpocząć.
-A to nie czasami ty ode mnie?
-To też-z powrotem zamknęłam drzwi.
George
Jesteśmy właśnie w Sydney, mój stary przyjaciel nas zaprosił. Na razie jednak znowu praca m przeszkadza, wiem, że moją rodzinę denerwuje moje ciągłe zabieganie, ale co mogę poradzić? Mam ważne stanowisko i nie mogę go zaniedbać. Ale jakoś wynagrodzę to moim kobietą. Zabiorę je gdzieś. Sam nie wiem gdzie. Może Laura mi pomoże, ale przecież dla niej to też ma być niespodzianka. Jakiś człowiek musi mi pomóc. Jerry mi pomoże.
-Witaj-wszedłem do jego gabinetu i uśmiechnąłem się.-Możesz mi pomóc?
-Oczywiście! Usiądź-wskazał na kanapę, a następnie do mnie dołączył.
-Chce zabrać gdzieś rodzine, ale nie mam pomysłu.
-Polecam Australię-zaśmiał się.
-Rose nielubi ciepła, woli raczej chłodne kraje.
-Jak można nie lubić ciepła?
-Nie wiem. Na prawdę przyjacielu nie wiem.
Anabell
Płacze? Nie. Jakoś specjalnie Harry mnie nie zranił. Daje mu miesiąc i wróci, bo znudzi mu się ta dziwka. Czy ja nią byłam? Może, ale mi taki układ pasował. Seks bez zobowiązań. Jak w tym filmie z Justinem Timberlakiem. Pamiętam jak oglądaliśmy go z Hazzą i cały czas oceniał go, aż w końcu nie wytrzymałam i kazałam mu się zamknąć. Skutki były inne.
-Hej-przyszła moja przyjaciółka.
-Cześć.
-I jak się czujesz?
Wzruszyłam ramionami. Jak się czułam? Normalnie. Bez uczuć żyje się lepiej. Zdecydowanie.
-An...
-Powiedziałam, że czuje się dobrze.
-Czy on w ogóle kiedykolwiek powiedział, że cię kocha?
No tak, przecież Jennifer nic nie wie. Chyba czas jej wyznać prawdę.
-Ale my nie byliśmy w takim typowym związku. On nie opierał się na miłości, tylko na seksie.
-Byłaś jego dziwką?!-krzyknęła.
-Nie!-szybko zaprzeczyłam.-Ja po prostu...to był związek bez zobowiązań i tyle.
-Byłaś po prostu jego dziwką!-krzyknęła i trzasnęła drzwiami od mojego mieszkania.
Jej słowa mocno mnie zraniły. Jak mogła mi to powiedzieć? Nikim takim nie byłam.
Harry
Mam dzień wolnego. Co mam zrobić z wolnym czasem? Może pójdę do baru. Dawno nie odwiedzałem tego miejsca...
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Wszedłem do pomieszczenia. Kilka nastolatków siedziało przy jednym ze stołów, darli się, bili już nieźle wstawieni. Ja jeszcze trzeźwy usiadłem na jednym ze stołków i zamówiłem piwo. Po chwili zadzwonił mój telefon.Louis.
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-W barze.
-Masz zamiar znowu się upić? Serio Hazzu? Myślałem, że mamy już to za sobą. W którym?
-Nie wiem, jakiś na ulicy Victorii. Chuj jeden wie jak się nazywa.
-Zaraz będę.
***
Może i dużo wypiłem, ale czułem, że dalej kontaktuje, więc mogę pić dalej. Tomlinson sobie śpi obok mnie na krześle. Trzeba będzie zadzwonić bo Horana, albo Liama. Dlaczego nie mogę prowadzić po pijaku? Nawet nie jest tak źle.
-Harry kotku-jednak się obudził.
-Wychodzimy-oznajmiłem i wziąłem go pod ramie.
-Ale ty nie prowadzisz.
-Będę robił co mi się podoba.
-Ja ci nie pozwalam-język mu się plątał, dlaczego on tak szybko się upija?
Chwilę później, po minutach kłótni jednak zadzwoniłem do Nialla.
Przyjechał po nas, nic nie mówiąc, po prostu wsiedliśmy i jechaliśmy w ciszy.
-Zawioze was do mnie. Żadne z was nie może się tak gdziekolwiek pokazać.
Kolejny się znalazł do rządzenia. No dobra...ma racje, ale co z tego?
-Jutro będzie kac, kac, kac...tak ten jedyny sobie kac-zacząłem cicho śpiewać.
-Tak ten jedyny kac-zaśpiewał głośniej śpiewać.
Blondas znosił nas, a gdy dojechaliśmy zaprowadził do pokoi gościnnych i trzasnął zły drzwiami.
On po prostu kocha nas pijanych.
Jutro znowu do pracy, tak jak oni. I na co mi to było? Kurde zawsze się potem Anabell mną zajmowała, a teraz jestem zdany na siebie, ale i tak do niej nie wróce, nie chce
__________________________
Oto ja z kolejnym rozdziałem. Już wiecie dlaczego w prologu było "Drunk". Harry ma niestety problem z alkoholem, tak jak Louis, ale przynajmniej nie są sami!
Trochę nie było dzisiaj co dalej Rose, bo uznałam, że w następnym rozdziale dowiecie się czy Rose będzie umiała zaakceptować ten fakt, że to Hazzy.
:)
Rorry ^^ |
f a j n y :D/Ania
OdpowiedzUsuńUu i po co Ci to było Hazziaczku? Hmm?
OdpowiedzUsuńlece czytać dalej!:*
Buźki :*
A.