wtorek, 9 grudnia 2014

#16

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób dorosłych, czyli czytasz na właśną odpowiedzialność, albo po prostu pomiń cały Rose POV :)))
Koleżanko z mojej ławki na matmie, proszę omiń Rose POV XXX



Rose
Harry całował mnie zachłannie, jego ręka wylądowała pod moją bluzką, którą zaczął ściągać. Zaczęłam rozpinać jego koszule(uwielbiam kiedy je nosi). Po chwili byliśmy w samej bieliźnie. Przeszliśmy do sypialni, a on schodził pocałunkami coraz niżej. Zostawiał mokre ślady na mojej skórze. Alkohol robił swoje. Byłam odważna, on chyba też. Oczywiście, że nie był to mój pierwszy raz. Styles nie był moim pierwszym, Derek też nie-chociaż my nawet nigdy tak na prawdę się nie całowaliśmy. A co do niego to musimy "zerwać". Bo to co w tamtym momencie robiliśmy wyglądało na zdradę.
-Harry-jęknęłam, gdy niespodziewanie we mnie wszedł.
Poruszał się we mnie gwałtownie, ale było mi tak cudownie. Kocham seks z nim. Zawsze jest tak niesamowicie.
Po wszystkim leżałam z nim w łóżku. Uwiadomiłam sobie, że za tydzień wyjeżdżam do Los Angeles.
-Harry, czy ty...no wiesz...-nie wiedziałam jak o to spytać. -Czy ty jedziesz ze mną do LA?
-A chcesz?

Harry

To postanowiłam już dawno, ale miło, że pyta.
-Ja...chce żebyś jechał-uśmiechnęła  się słabo.
-To bardzo się ciesze-pocałowałem ją w usta.
Ona jest taka cudowna.

Zastanawiałem się co tam u Louis'a i Jo. Jak idzie im wychowywanie dziecka? A może się rozstali? Sam nie wiem, w końcu młody Tomlinson był jedynym powodem, dla którego oni są, albo byli razem. Nie  układało się im. A może ich relacja się poprawiła? To dość dziwna sytuacja.
Wieczorem rodzina Bush wyleciała z powrotem do Waszyngtonu.
Czas znosić chłopaków.
-Harry!-znikąd pojawił się Liam.-Wreszcie koniec tych debilnych wakacji. Za jakie grzechy...
-Nie były takie złe-mruknąłem.
-Dla ciebie oczywiście, że nie-zakpił Horan obok nas.-Zaliczyłeś ją. Nic więcej...
-...od życia nie jest ci potrzebne.-Dokończył za niego Zayn.
-Mam ochotę spać do końca swojego życia-oznajmiłem.
Zaraz mamy lecieć. Kurwa, nienawidzę latać.

***
Prezydent musiał coś jeszcze załatwić, więc cała jego rodzina pojechała z nim do Białego Domu, co równa się z tym, że Rose musiała iść od razu do pokoju. Traktują ją jakby miała kurwa 14 lat, a nie dwadzieścia coś.

Rose

Muszę powiedzieć rodzicom o wyprowadzce, a potem jeszcze moim przyjaciółką i Derekowi.
Najpierw rodzice.
-Mamo?-zapukałam do jej gabinetu.
-Tak, kochanie?
-Mogę z tobą porozmawiać?
-Naturalnie.

W ogóle nie wiedziałam jak się do tego zabrać.
-Jestem już od jakiegoś czasu pełnoletnia i wiesz...chciałabym się wyprowadzić.
Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Ale ona tylko się zaśmiała.
-Przecież razem z tatą już to wiemy-zaśmiała się serdecznie.
I właśnie za to ją kocham. Bo potrafi do każdej sytuacji podejść z dystansem. Nie wpada w panike, czy coś.
-Dziękuje-przytuliłam ją i wyszłam z gabinetu.
Teraz najtrudniejsze.



poniedziałek, 3 listopada 2014

#15

Charlie
-Mówiłem, że zaliczy?-ten Mulat zachowywał się dziecinnie.
 -Dobra, skończ-wywróciłam oczami i podałam mu kwotę o jaką się jaką się założyliśmy.
-Ta jest Młoda-zasalutowali mi.
-Ile ty masz w ogóle lat żeby tak mówić?
-Dwadzieścia pięć.
-Dobra-warknęłam. Jestem cztery lata młodsza, bywa.
-Oj nie gniewaj się-szturchnął  mnie w biodro, spojrzałam na niego wilkiem, a oni zareagowali śmiechem. Co w ty śmiesznego kurde?-Nie zabijaj-uniósł dłonie do góry, a ja wróciłam do pokoju.
Właściwie nie są tacy źli, gdy spędziłam z nimi trochę czasu. A Liam jest całkiem przystojny, ciekawe czy wolny...





Harry

Czas z Rose, to taki przyjemny czas. Przestaliśmy upijać się wieczorami, zmieniliśmy to na kochanie się. Chłopaki śmieją się z tego, ale każe im spierdalać. Szkoda, ze wszytko co dobre się kończy, nadszedł ostatni dzień wakacji rodziny Busch. Bywa. Postanowiliśmy wyjść na imprezę, tylko ja i Czerwonowłosa. Ubrała się tak cholernie seksownie. Nie mogłem oderwać wzroku.
-Wyglądasz zajebiście.
-Dzięki-wyszczerzyła się.
Do klubu dotarliśmy około 21.
Jest pełny, a ludzie ocierają się o siebie.
-Tutaj jest świetnie-mruknęła mi do ucha, gdy byłem po sześciu kieliszkach wódki. Ona zresztą też.
-Cieszę się, że ci się podoba-pocałowałem jej ramię.
Odwróciła się do mnie i wpiła w usta. Całowaliśmy się publicznie pierwszy raz. Wcześniej wszytko zostawało w jej pokoju.
-Chce się czegoś napić-powiedziała, odrywając się ode mnie.
Podeszliśmy do barmana, a ona zamówiła jakiś drink. Gdy skończyła pić, zachciało mi się palić, więc powiedziałem, że muszę wyjść. Poszła ze mną.
Odpaliłem papierosa i się nim zaciągnąłem.

Rose

Dawno nie paliłam, więc gdy zobaczyłam go ze skrętem od razu wróciły złe nawyki.
-Harry-podeszłam bliżej, gdy się po raz kolejny zaciągnął. Pocałowałam go, więc nie miał innego wyjścia, niż po prostu wydmuchnął dym w moje usta. Mój stary "kolega" mnie tego nauczył.
-Mogłem ci go po prostu dać-wybuchnął śmiechem.
 -Dziękuje-jednym sprytnym ruchem zabrałam mu papierosa z ręki i się zaciągnęłam. Myślałam, że znowu zapomnę jak mam się zaciągnąć, ale udało się i nawet nie zakaszlałam.
Jednak w końcu mi go odebrał, a ja dostalam swojego. Zapaliłam go i się zaciągnęłam. Zawsze to lubiłam, ale potem rodzicie to odkryli i musiałam przestać. Popaść w nałóg w wieku 15 lat...porażka...
-Hmm...może wrócimy? -zaproponował Styles.
-Do domu czy klubu?
-A jak wolisz?
-Do domu.
Byliśmy zbyt pijany żeby prowadzić, więc chłopak zamówił taksówkę. W domu byliśmy okoły drugiej w nocy. Gdy tylko jego przyjaciele nas zobaczyli(Jezu czy oni się kiedyś stąd ruszają?) wyszczerzyli się jak idioci. Loczek pokazał im środkowy palec, na co się zaśmiałam. Wchodzą do pokoju rzuciliśmy się na siebie. Hazzy przyparł mnie do drzwi, a ja wysapałam:
-Pieprz mnie Harry.

Nie wiem co we mnie wstąpiło przy tym rozdziale XD ta końcówka jest taka HAHAHA. Nie wierzę, że ja to napisałam :D
Dziękuje za 3 komentarze, może podniosę poprzeczkę i 4 komentarze następny rozdział ;)
Czytasz-komentujesz x

wtorek, 21 października 2014

#14

Rose

Dni mijały zdecydowanie zbyt szybko. Spędzałam je z Harrym, tak jak i myślałam-rodzice zajęli się sobą, Charlie cholera jedna wie czym, a mi został przystojny ochroniarz. Dowiedziałam się, ze już wielokrotnie tutaj był.
Dowiedziałam się też, że zanim został ochroniarzem miał dziewczynę. Nie wyznał mi tego na trzeźwo, ale wyznał! Codziennie wieczorem wychodzimy do klubu, albo zamykamy się w pokoju i upijamy. Świetna zabawa! Alkohol leje się litrami... 
 Styles poznał już tyle moich sekretów, a ja wiele jego. Dzisiaj postanowiłam poruszać jakże drażliwy dla nas obu temat.
Rozsiedliśmy się na moim łóżku, wybrałam dla siebie czerwone wino, ale on wolał wódkę.
-A więc powiedz mi...-nie mogłam zebrać myśli. Wypiłam pół butelki wina, dziwcie się!-Dlaczego to robiłeś?
-Co?-spytał. Nie wiem czy udaje, czy serio taki jest.
-Czemu do mnie wydzwaniałeś, śle...śledziłeś...no?-uniosłam ręcę w geście zwycięstwa. Co właściwie świętowałam? Wypowiedzenie słowa. Oh God, jestem serio najebana.

-Bo mi się podobasz-wzruszył ramionami i upił jeszcze jeden łyk alkoholu.-Rozumiesz?-zaśmiał się.-Zakochałem się w tobie i cię prześladowałem...innego wyjścia nie było. Jak inaczej miałbym się do ciebie zbliżyć-odrzucił wypitą butelkę i wziął kolejną.-To głupie...prawda?
-Nie.
Mówiąc to oboje podjęliśmy decyzje w tym samym momencie. Pocałowaliśmy się. Ale to nie był tak delikatny całus, tylko zachłanny pocałunek...

Harry, ranek

Nie byłem aż tak pijany żeby tego nie pamiętać. Rozebraliśmy się, kochaliśmy i wykończeni zasnęliśmy. Naprawdę to zrobiliśmy...tyle czasu na to czekałem. Mam nadzieje, że to nie był jedyny raz naszego zbliżenia.

Rose

Zapamiętałam. Nie żałuje.
To było cudowne. Każda godzina.
Każdy dotyk.
Każdy dzwięk.

Każde pchnięcie.
Każdy pocałunek.
Było tak bardzo idealnie.

Niall

Harry zaliczył. Nie wyszedł jak zawsze rano, na korytarz i w ogóle takie dzwięki. Ja, Payne i Malik nabijaliśmy się z nich cały czas. Potem będzie część druga. Bo to zabawne, że tyle czasu mu to zajęło i koniec końców nie pieprzyli się na trzeźwo. I tak wszyscy wiemy, że Harry się w niej zakochał.
-Ile stawiacie, że dzisiaj wieczorem znowu ją zaliczy?-spytał Zayn.
-Nie ma mowy-nieoczekiwanie z pokoju wyłoniła się Charlie.- Rose taka nie jest. Jutro raczej, dzisiaj będzie na to zbyt speszona, taka księżniczka, założę się, że nie upije się tego wieczoru.
-A ja zostaje przy swoim-Mulat wzruszył ramionami.-Ile zakładasz?
-Dwadzieścia dolarów.
Uścisnęli sobie dłonie i dziewczyna spowrotem zamknęła się w pokoju, wcześniej uprzedzając Liam'a, iż wychodzi.
-Przegrasz to-oznajmiłem.
-One się prawie nie znają, nie może o niej tak wiele wiedzieć.
-I tak uważam, że przegrasz.

Rose

Słyszałam co mówili na korytarzu. Cholera jasna. Nie dam tej satysfakcji mojej siostrze. Niech ten drugi wygra.
Harry wyszedł z łazienki, prawie nagi, tylko bokserki go zasłaniały. Podbiegłam do niego i namiętnie pocałowałam. Na trzeźwo też jest zajebiście.
-Wow-wydyszał, gdy się od siebie oderwaliśmy.-Wszystko okay?
-Okay. Czemu pytasz?
-Nie wiedziałam, że ty...no...że ty...
-Pocałuje cię bez alkoholu?

-Dokładnie.
-To się myliłeś. Jestem tutaj i...-po raz kolejny nasze usta się zetknęły.-...cię całuje.
-Cieszy mnie to. Masz ochotę na śniadanie?
  Przytaknęłam i zeszliśmy do restauracji. Tata wynajął chyba najdroższy hotel...zamówiliśmy jedzenie, zjedliśmy, a wychodząc chwyciłam Harry'ego za rękę. To nie tak, ze robię to dla tego zakładu. Raczej dla siebie.
Bo to jest przyjemność dla mnie całowanie Styles'a.

Czytasz-komentujesz :)

3 komentarze-next x

wtorek, 7 października 2014

#13

Rose

Głowa mnie boli w chuj. Wielokrotnie w moim życiu miałam kaca, żadna nowość. Ale dzisiaj daje popalić. Zawsze to powtarzasz. Cicho moja podświadomość.
-Heeej-obok mnie przeciągnął się Harry.
W samych bokserkach.
W moim łóżku.
Czy on był tutaj całą noc??
-Co się stało poprzedniego wieczora?-wyszeptałam. Miałam sucho w gardle.-Czy my...?
Nic nie odpowiedział. Znam już odpowiedz.
-Byłaś cholernie pijana-oznajmił.-Było fajnie-mruknął, ocierając ustami o moje ramię.
-Nie pytam jaka byłam, tylko czy się z tobą pieprzyłam?!-wybuchnęłam.
-Spokojnie-Styles podszedł do tego kompletnie na luzie.-Nie. Tylko się rozebrałaś...do bielizny.
-O mój Boże...-chowałam twarz w dłoniach.-Co jeszcze?
-Chciałaś przelecieć jakiegoś kolesia w klubie, w ostatnim momencie cię uratowałem.
-A jak to się stało, że jestem tutaj?-wskazałam na pokój.
-Zaczęłaś się rozbierać na ulicy, więc wniosłem cię do pokoju, sama mnie rozbierałaś...
Poprosiłam żeby nie wgłębiał się w szczegóły i rzuciłam jeszcze raz do spania. Sen szybko nadszedł. Ostatkiem świadomości słyszałam jak Harry się ubiera i wychodzi.

Liam

Tak jak myślałem. Nie była spokojna. Wychodziła kiedy chciała i gdzie chciała, często przez okno, nie chciała mnie słuchac. Traktuje mnie jak zero. A ja sobie na to nie pozwolę. I nawet mam coś co ją powinno przekonać.
-Charlie-zapukałem do drzwi.
-Wejdz-odpowiedziała.
Siedziała na łóżku, czytając jakąś książke, a z radia leciała jakaś piosenka, której tytułu nie znam.
-Co?
 -Musisz się uspokoić-usiadłem obok niej.-Nie możesz cały czas uciekać, to nic ci nie da...
-Zamknij się! Nie będziesz mi rozkazywał. Nie masz takiego prawa!
-Ale chyba nie chcesz żeby to gdzies wyciekło?-pomachałem kasetą z nagraniem, kompromitujące Charlie.

Rose

Kolejny raz obudziłam się wieczorem. O dziwo byłam w pidżamie. Przecież rano leżałam w samej bieliźnie...on chyba nie...nie...nie! Nie mógł tego zrobić!!!
-Harry!-krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam.
-Stało się coś?
-Jakim cudem jestem przebrana?
-Twoja mama kazała-szybko się usprawiedliwiła.
 -Niech wam będzie-znowu sobie odpuściłam i poprosiłam żeby wyszedł.
Ciekawe czy ten jego gang, czy co to jest, są tutaj? Czy dalej stosuje wobec mnie podsłuch? A może odpuścił? Mam nadzieje, że tak. Wciąż jestem obojętna na to. Niech będzie, ale mam w sobie jakąś uraze. Coś czego nie potrafie, albo nie chce powstrzymać.






CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

środa, 1 października 2014

#12

-Jedźmy do Lizbony, Barcelony, Paryża albo Rzymu.
Jedźmy, upijmy się i gubmy między uliczkami.
Siądźmy na schodach i oglądajmy wschody
słońca. I zapomnijmy o całym świecie
-podśpiewywałam sobie, rozpakowując swoje rzeczy.
Musiałam się zdrzemnąć, gdy weszłam do pokoju, bo po prostu padłam. 

Nawet nie wiem ile spałam, telefon mi się wyładował. Mam wszystkiego dość, tylko ta piosenka siedzi mi w głowie, nie mogę przestać jej nucić.
Pominę fakt, że Charlie ma pokój obok mnie.
A Nevada jest zbyt ciepłym miejscem jak dla mnie.

Laura

-Kochanie, a może cos im się stało?-martwiłam się.-Nic nie słychać, żadnych kłótni. Na pewno do nich nie iść?
-Na sto procent-zapewnił mnie.-Pewnie dziewczynki się uspokoiły...może zrozumiały, ze te kłótnie nie są im potrzebne? Albo sam nie wiem...Zachowały topór wojenny na ten tydzień?
Nic nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam. Nie miałam czasu żeby się tym zamartwiać. Są problemy o których nie chce wspominać nikomu. Wszędzie piszą, że jestem silna. I jestem. Ale teraz, po okropnej wiadomości mam ochotę tylko patrzeć w ścianę.
-Może pójdę do nich-zaczęłam znowu.
-Usiądź, zrelaksuj się-poprosił George.-Jesteśmy w Las Vegas! Pamiętasz?
-Oczywiście, że tak. Wasz wieczór kawalerski i nas panieński...jakby przez przypadek znaleźliśmy się tutaj-wywróciłam oczami, na stare wspomnienia.

Jo

A gdyby tak go śledzić? A może lepiej nie?
-Alive-jęknęłam cicho do słuchawki.-Nie wiem co robić.
-Uspokój się-rozkazała.-Usiądź. Napij się.
-Przecież ja karmie-przypomniałam jej.
-A no tak-opamiętała się i szybko się poprawiła.-Napij się wody.
-Rozumiem-wkurzona wyłączyłam telefon.-Ty mi nie pomożesz.
 Położyłam się na chwilę.nie na długo. Mały zaczął płakać.
Dlaczego nie jest mi dany sen? Dlaczego chociaż nie mogłabym się zdrzemnąć? Dlaczego Louis mi nie pomoże?! Gdzie on jest do cholery? Chciałabym z kimś teraz porozmawiać.
Lou-nie.
Al-nie.
Liam-nie.
Rodzice-no chyba mnie pojebało.
Nie mam nawet komu się otworzyć.
Gdzie się podziali wszyscy moi znajomi? A tak. Nie muszą się zajmować dzieckiem tylko sobie balują.

Harry

Wszedłem do pokoju Rose. Stała obrócona do mnie tyłem, nie słyszała jak wyszedłem. Dzisiaj postanowiłem zabalować. Impreza z Red.
-Chcesz gdzieś wyjść?-spytałem.-Jasne, że chcesz-odpowiedziałem sam sobie.-Bądź gotowa za piętnaście minut.

Popatrzyła na mnie zdziwiona. Ale nie odezwała się, więc wyszedłem z pokoju. Na korytarzu było słychać cicho jakąś piosenkę. Nie znam. Ale dziwie się. To nie rodzaj muzyki, której słucham. A ta dobiega z pokoju Charlotte, siostry Rose.
Po jakimś tam czasie z pokoju wyszła czerwonowłosa. Jej strój...ja pierdole. Wygląda zajebiście. Ale to też ukazało, że jej ciało nie jest do końca idealne. Nie lubie kiedy obejmuje dziewcyne i jedyne o czuje do skóra i kości. Wkurza mnie to.
-Hej ślicza-całuje jej dłoń jak gentelman.
Chichocze i kierujemy się do windy. Idę do recepcji i zagaduje kobiete. Pod koniec proszę ją o klucze do jakiegos auta z nazwiska Busch. Zauroczona mną daje mi je. Posyłam jej uśmiech, a ona prawie mdleje. Prosze ją żeby jakoś się trzymała, a ona tylko macha mi niezdarnie.
-Dlaczego wszyscy od razu cię lubią?-pyta dziewczyna, gdy staje obok niej.
- Bo mnie nie znają?-unoszę brwi, jakby to było oczywiste.
-To masz szczęście-mruczy.

Jedziemy do klubu o, który spytałem recepcjonistkę. Już jest dośc późno, więc wiele osób zdążyło się upić, naćpać i nawet nie chce mysleć co jeszcze. Razem z Rose poszliśmy do jakieś loży. Zamówiłem nam jakieś drinki, a ona cały czas nuciła coś. W aucie też. Właściwie to cały czas. I to jest ten sam tekst, nie jest długi. Ale go nie rozumiem. Śpiewa o zabawie, siedzeniu i darciu się na schodach...
-Idziemy zatańczyć?-pytam po czwartym drinku.
-Ugh, myślałam, że już nigdy nie spytasz.
Idziemy na parkiet, ociera się o mnie, a gdy patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami, nie mogę się powtrzymać. Całuje ją namiętnie. Nie opiera się, ale gdy przestaje policzkuje mnie i pyta:
-Co Ty sobie wyobrażasz?!
-Ciebie pod prysznicem.
Wiem to mało pomysłowa odpowiedz.

Ktoś jeszcze pamięta o Red? 
Wracam po długiej nieobecności(zresztą już tak mam) z nowym rodziałem i szablonem.
Tworzyłam go sama, wydaje mi się, ze jest lepszy niż poprzedni.
Poprosiła jeszcze koleżanke(pozdrawiam Kaline) żeby pomogła mi wybrać inny :)
Nie wiem co jeszcze napisać XD
Mam nadzieje, ze ktoś przeczyta moje marne wypociny,
pozdrówka x 

środa, 27 sierpnia 2014

#11

Jest siódma rano. Za godzinę wyjeżdżamy. 
Wczoraj się spakowałam, ale i tak mi się wydaję że o czymś zapomniałam. Okaże się potem. Najwyżej poproszę kogoś żeby mi przysłał, albo dokupię. To nie takie proste. 
 Denerwuje się, mam nadzieję, że przynajmniej będę miała czas żeby pomyśleć i odpocząć. Boję się, że coś się stanie, albo sama nie wiem. 
Chce sobie zrobić nowy tatuaż, zaraz pod tym na ramieniu.
 -Red-do pokoju wbiegły moje przyjaciółki i Tom 
-Cześć wam -przytuliłam każdego.-Dawno się nie widzieliśmy-uśmiechnęłam się do Tom'a. 
-Ostatni raz dwa tygodnie temu...? -objął w tali swoją dziewczynę.-Na tej imprezie. Prawda? 
-Dokładnie-spojrzałam na moją walizkę. 
 -Nie chce być nie miła, ale co tutaj robicie? Tak wcześnie. 
 Byli zdziwieni, ale po chwili wybuchli śmiechem. Patrzyłam na nich jak na ułomnych. 
-Serio się pytam. 
-Chciałaś jechać i się nie pożegnać? -spytała Cat.
 -Przepraszam-zaśmiałam się nerwowo. 

Charlie

 Lecimy już do Nevady. Nie myślałam, że tata mógłby wpaść na taki pomysł! Spędzimy razem miło czas, może nawet kogoś poznam. 
Jeśli mój wkurwiający ochroniarz na chwilę spuści mnie z oczu. Na razie Liam jeszcze sobie nie odpuścił, a uciekałam mu wiele razy, jakimś cudem on zawsze wiedział gdzie jestem. Tak jakbym miała jakieś głupie GPS. 
To zabawne, że ja i Rose potrzebujemy tylko jednego ochroniarza, a tato jedenaście. Mamie to raczej nie przeszkadza. Podziwiam ją, że wytrzymuje to wszystko. Kłamstwa o zdradzie taty, gdyby ją zdradzał to nie wiem co bym zrobiła, ale żywy by po takiej akcji nie wyszedł. Albo kłamstwo, że niby kiedyś była dziwką, to wszystkich zasmuciło i była niezła afera. Jak dobrze, że nie wierzą w to wszystko i żyją swoją miłością. Ja bym tak nie potrafiła. Pewnie na jej miejscu odeszłabym. Ale przecież mama pokochała tate zanim jeszcze stal się prezydentem, w ogóle politykiem. 
Poznali się w szkole. Młoda Laura była dość niepozorną nastolatką, George natomiast cały czas był prześladowany, pewnego dnia wstawiła się za niego i uratowała go przed czymś(nie chciała powiedzieć czym) i zostali przyjaciółmi. Pomagała mu wiele razy. Ale szkoła się skończyła, a ona musiała wyjechać razem z rodzicami do Szwecji. Tam skończyła jakąś uczelnie i wróciła do Waszyngtonu. Przez przypadek w bibliotece spotkała Georga i po jakimś czasie wyznał jej, że gdy wyjechała zrozumiał, że ją kocham. Zostali parą, po kilku latach tata został politykiem, zaręczyli się i została jego żoną. I wtedy pojawiłam się ja i czerwonowłosa. 
Koniec historii. 
-Charlotte? 
Kurwa jak ja nienawidzę gdy ktoś mnie tak nazywa. 
 -Tak mamo? -wymusiłam uśmiech i spojrzałam na nią. 
-Zaraz lądujemy-oznajmiła. 
Mruknęłam coś niezrozumiałego i zapięłam pasy. 

Harry

 Kurwa nienawidzę latać samolotami, współczuje rodzinie Bush. 
-Zaraz tutaj będą -mruknął Niall. 
 Nie, serio? Wcale nie zauważyłem samolotu na niebie! 
-Ugh...ta laska mnie wkurza. Nie umie chociaż raz mnie posłuchać -narzekał Liam.-Cały czas ucieka i muszę używać tego namiaru telefonu. 
Oni nie mają tak dobrze jak ja. Prawie się do siebie nie odzywamy z Rose od kąt dowiedziała się, że te telefony dostawała ode mnie. Zresztą nie dziwie się jej. Dopiero co skończyła szkołe i przestała się martwic nauką, a teraz jeszcze o tej sprawie myśli. Gdybym mógł potoczyłbym to inaczej. Chciałbym ją poznać na jakimś bankiecie czy coś takiego, przekonałbym do siebie.
 Sam nie wiem co z tym zrobić. Chciałbym żeby było tak jak na początku, ona nie wiedziała, ja mogłem ją polować, zero niezręcznych tematów. Polubiłaby mnie...może. 
 -Przypomnij mi dlaczego Louis tutaj nie przyjechał z nami?-spytał Zayn, drapiąc się po szyi.
-Bo musi zajmować się Jo i ochroną-wywróciłem oczami.-Tłumaczyłem ci to jakieś dziesięć razy.
-Dlaczego nie zapamiętasz tego tak jak my?-spytał sarkastycznie Niall.
-A dlaczego ty nigdy nie znajdziesz sobie dziewczyny?
-Bo nie chce.
-Bo może jesteś gejem?
-Nie. Weź spierdalaj.
-Pierdol się.
-Nie mam z kim.
-Masz mnie.
-Wsadź sobie...
-Malik, Horan-uciął Liam.-Wasza kłótnia jest nie na miejscu.
Ogólnie miałem wyjebane co oni mówią i przeglądałem coś bez sensu w galerii, jednak na chwilę podniosłem wzrok i krzyknąłem, że popieram mojego przyjaciela.
-Dobra już wysiadają-oznajmił mulat.
Podeszliśmy do tych schodów z samolotu i zaczęli wychodzić z niego członkowie rodziny. Ostatnia wyszła Rose.

Rose

Jest mi słabo, mdli mnie i pewnie wyglądam jak siedem nieszczęść. Ale zawsze tak jest po locie samolotem. Nigdy jeszcze nie wyglądałam ładnie.
Harry za to wygląda idealnie.
-Cześć piękna-wita się.
Prycham i próbuję poprawić włosy.
-Hej Harr
Zrezygnowałam z "Hari" bo to brzmi okropnie. Serio, zastanawiam się jakim cudem mi się zachciało go tam nazywać. Jestem jakaś jebnięta.
Harry za to kurwa wygląda idealnie.
Hej, piękna.


wtorek, 12 sierpnia 2014

#10

Harry

Szkoda, że miałem tylko ten jeden dzień wolne. Powinienem dostać jeszcze jeden na wyleczenie się z kaca. Ale tak dobrze to ja nie mam.
Gdy Niall przyszedł nas rano wyrzucić z mieszkania, ja już umierałem. To, że on wparował tam o siódmej i zaczął się drzeć tylko mnie wkurwiło. Może to i jego mieszkanie, ale chuj mnie obchodzi, że nas tutaj nie chce.
-Jeb się Horan-warknąłem, wychodząc na klatkę schodową.

Jo

Czekałam na Louisa całą noc, ale nie przyszedł. Pewnie znowu się nachlał z Harrym, czasami mam tego dość. Może jemu wcale na mnie nie zależy? Jest ze mną tylko dlatego, że jestem w ciąży?
To w końcu już dziewiąty miesiąc. Boje się porodu. Tyle razy czytałam o śmierci kobiet, gdy rodziły! A co jeśli ja też...
Może lepiej jeśli odejdę od Lou? Będzie szczęśliwy, beze mnie?
Pytam czy stwierdzam? Sama już nie wiem.
Gubię się w tym wszystkim. Nawet jeśli mówi, ze mnie kocha, to każdy może kłamać. Chociaż takie świnstwo? Nie po to były te szantaże, kłótnie, zmuszanie mnie. Nie do wiary, że jeszcze kilka miesięcy temu tak bardzo go nienawidziłam, a teraz normalnie mówię mu te dwa magiczne słowa.
To jest na prawdę dziwne i pokręcone.
Ktoś nagle otworzył drzwi od domu. Trochę się wystraszyłam. Pierwszym odruchem było wyciągniecie broni z szafki i odbezpieczenie jej. Cholera ręce mi się trzęsą.
-Kurwa Liam, zabiję cię-warknęłam widząc przyjaciela mojego chłopaka.
-Też mi cię miło widzieć Jo-wszedł do kuchni jakby był w swoim domu i wziął piwo z lodówki.-Jest Tommo?
-Nie-zaczęłam głaskać mój olbrzymi ciążowy brzuch.
Jestem taka gruba. Czy będę mogła się dalej zajmować modelingiem gdy urodzę? Lou zapewne mi nie pozwoli.
-Nie wrócił na noc?-spojrzał na mnie i na mój brzuch.-Jezu Jo, jaka ty jesteś...ciężarna.
-Dzięki Li, to komplement, który każda kobieta chce usłyszeć-odparłam sarkastycznie.-I nie. Nie wrócił.
-Myślisz, że jest z Stylesem?
-Ja to wiem-prychnęłam i usiadłam na kanapie obok niego.
-Zadzwonię do nich.
 -Nie odbierają-wyrwałam mu pilota z ręki i włączyłam jakiś program o modzie.
O Alive.
-Niezła dupa-brunet spojrzał na ekran telewizora.
-Wyrażaj się-walnęłam go w ramię.-To moja najlepsza przyjaciółka.
-Cieszy mnie to.
Chyba nasze dziecko wdało się w nas i zostanie piłkarzem. Kopie jak opętany.
Nagle zgięłam się w pół. Boli. Kurwa za wcześnie. Nie mogę teraz rodzić.
-Johanna, czy ty kurwa rodzisz-krzyknął chłopak i poderwał się z kanapy.
-Po chuja pytasz-krzyknęłam z bólu.-Zawieź mnie do szpitala!
-Dobra, dobra.

Rose *dwa tygodnie później*

Trochę się wydarzyło od tamtej imprezy. Znalazłam idealne mieszkanie dla mnie w Los Angeles, z dala od Waszyngtonu. Do wyboru miałam jeszcze Philadelfie w Pennsylvani, albo Nowy York, ale LA wydaje się być najlepsze.
 Tata oznajmił, że chce nas zabrać na wakacje do Las Vegas. Tak do cholernego Las Vegas gdzie są najlepsze imprezy i w ogóle tam jest...no zajebiście. Od razu się zgodziłam. Pominę to, że w Nevadzie jest gorąco. Jakoś to przeżyje, bo to Las Vegas. Tak ekscytuje się miastem. Oj Rose, ty głuptasie.
Trzecia rzecz jaka się wydarzyła, to mój fan. Tak ja mam zajebistego fana, który postanowił się ubrać jak ja, założyć czerwoną perukę. Gdy podszedł do mnie na ulicy wybuchłam śmiechem i poprosiłam go o zdjęcie, a on powiedział, że to on chciał mnie prosic o nie.
I teraz to moja tapeta na telefonie. Jest taka słodka.
Tapeta Red
A co u mojego lokatego ochroniarza?
Harry został wujkiem.
Przyleciał do mnie z taką euforią, że aż się wystraszyłam.
-Hej Hari-przywitałam się z nim.
Wiem, że nie lubi, gdy tak do niego mówię, ale jestem wredna, więc musi to znosić.
-Rose, nie uwierzysz-chwycił mnie w talii i okręciwszy nas wokól własnej osi, postawił mnie na ziemi.
Jakim cudem on mnie uniósł?!
-No słucham cię.
-Zostałem wujkiem! Rozumiesz to?!
-Tak, Hari rozumiem-pisnęłam.-Gratulacje-przytuliłam go delikatnie.
Miło było go przytulić...
Nie rozmawiamy z Harrym o tym kim jest. On jak i ja unikamy tego tematu. Mimo to, że prędzej czy później i tak dojdzie do konfrontacji to teraz mamy spokój z...całym tym gównem.
Jutro wyjeżdżam do Vegas. Nie mogę się już doczkekać!

_____________________________
Nadchodzę z kolejnym rozdziałem :) !
Pisałam go z niezwykłą łatwością, nie wiem jaki jest jakościowo, ale raczej nie najgorszy ;)
Jeśli będą 3 komentarze to dodam nowy rozdział xx
See u soon ♥

środa, 6 sierpnia 2014

#9

Co robią normalni ludzie, gdy chcą pomyśleć? Wyciszają się. Co robię ja? Włączam na całego "Closer To The Edge" i próbuje nie myśleć. Już jest koło pierwszej w nocy, ale nie odczuwam tego zmęczenia. Przynajmniej nikt mnie nie pilnuje. Tak trochę to dziwne, bo zawsze miałam ochronę dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu. Musze się przejść. Ale nie po domu. Wyjdę na miasto, jak normalny człowiek. Mniej myśl, więcej rób.
Ubrałam długie spodnie, jakąś koszulkę, bluzę bo jest zimno i na sam koniec botki.  Jejku denerwuje się, a jak mnie ktoś zobaczy? Albo powie tacie i mamie? A ile ja mam lat żeby się ich bać? Cholera Rose jesteś dorosła! Skończyłaś szkołę.
***
Udało się! Jestem wolna. Zaraz mam się spotkać z przyjaciółmi. Tom też będzie z kolegami. Ciekawe jak się układa Holly.
-Red-usłyszałam pisk za plecami a następnie ktoś się na mnie rzucił.
Agnes we własnej osobie. Za nią stała Cat i reszta.  Mieliśmy spotkać się w barze, ale tutaj też może być.
 -Hej-przywitałam się.
Chwyciłam Hegan za rękę i poszłyśmy do mojego ulubionego baru.
*Holly *
Siedziałam już mocno pijana w loży i całowałam się z Tomem. Jest mega słodki, jak ja się cieszę ,że poszliśmy razem na randkę i parę innych a potem poprosił mnie o chodzenie. Ideał? Dla mnie nie istnieją ,ale można go tak nazwać .
Popatrzyłam na Rose. Dzisiaj znowu jest tak jak dawnej, śmiejemy się, pijemy ,a ktoś jest naćpany . Tylko ona patrzyła na kogoś kto właśnie wszedł do pomieszczenia. Spojrzałam w tą samą stronę i zobaczyłam tego jej ochroniarza.
Holly
 Jest cholernie przystojny i widać że Rose na niego leci. Ma fajne włosy i wygląda dzięki nim słodko. Ma zielone oczy, czyli jest wyjątkowy. Niewiele osób takie ma.
Ale ona była zdziwiona jego obecnością tutaj. Czyżby ją śledził? Mówiła że dzisiaj dała mu wolne. Nie żeby to komuś przeszkadzało. Chyba tylko ja zauważyłam ją i jego. Ale on jej nie widzi. Nawet nie patrzy w naszą stronę. Teraz przyszedł do niego jakiś koleś. Brunet na oko około dwadzieścia pięć lat. Pracuje też chyba jako ochroniarz. Zaczęli rozmawiać i chyba kłócić, ten drugi jest bardziej zmęczony, ale w końcu siada na miejscu i także się upija.
***
Jesteśmy wszyscy juz w stu procentach pijani. Tamci dwaj też, ale co tam.
*Rose*
Harry tutaj jest.  Pije razem z Louisem, szefem ochrony .  Nie wiedziałam, że on taki jest. Wydawał się inny.  Taki trzeźwy. Cholera Rose! Pozory mylą. Dlaczego zawsze dajesz się nabrać.
-Wracają -mruknęłam sama do siebie.
Zobaczyłam blondyna, który wziął Tomlinsona, który nawet już nie kontaktował. Wyciągnął ich siłą, a ja wtedy poprosiłam żebyśmy wracali.
Wszystko poszło ok, puki nie moment poranka, gdy miałam kaca. Głowa mnie boli jak cholera, nawet nie wiem kiedy zasnęłam .
 I przemyślałam. Harry niech sobie tutaj pracuje. Obserwuje mnie i inne.
Skoro ma powod żeby mnie kontrolować to niech mu będzie, ale i tak będę się stawiać. Tak łatwo nie wygra.
*Louis*
Kurwa, ale kac. Głowa i wszystko napierdala a trzeba do pracy iść. Kurwa nie chce mi się. Hazzuś coś ty wymyślił.

poniedziałek, 28 lipca 2014

#8

Może niektórzy się zorientują w trakcie, ale George i Laura to
rodzice Red i Charlie :) 

Rose
 Leżałam w łóżku i myślałam...
Moi rodzice nawet nie raczyli ruszyć dupą i przyjść na moje zakończenie. Po prostu się wkurzyłam,jak oni mogli mi to zrobić? Ja właśnie skończyłam szkołę do jasnej cholery!
-Harry-wyleciałam na korytarz.
Jeszcze nie przemyślałam co chce z tym zrobić, ale szczerze to mam to mam to gdzieś. Mam gdzieś, że jakiś x lat starszy koleś mnie obserwował, wydzwaniał do mnie, nękał, a teraz jest moim ochroniarzem. Jaka ja jestem dziwna.
-Tak?-spojrzałam na mnie.
-Do końca dnia masz wolne.
-Ale ty nie możesz...
-Mogę, idź-przerwałam mu.-Będę cię kryć, też potrzebujesz odpocząć.
-A to nie czasami ty ode mnie?
-To też-z powrotem zamknęłam drzwi.

 George

 Jesteśmy właśnie w Sydney, mój stary przyjaciel nas zaprosił. Na razie jednak znowu praca m przeszkadza, wiem, że moją rodzinę denerwuje moje ciągłe zabieganie, ale co mogę poradzić? Mam ważne stanowisko i nie mogę go zaniedbać. Ale jakoś wynagrodzę to moim kobietą. Zabiorę je gdzieś. Sam nie wiem gdzie. Może Laura mi pomoże, ale przecież dla niej to też ma być niespodzianka. Jakiś człowiek musi mi pomóc. Jerry mi pomoże.
-Witaj-wszedłem do jego gabinetu i uśmiechnąłem się.-Możesz mi pomóc?
-Oczywiście! Usiądź-wskazał na kanapę, a następnie do mnie dołączył.
-Chce zabrać gdzieś rodzine, ale nie mam pomysłu.
-Polecam Australię-zaśmiał się.
-Rose nielubi ciepła, woli raczej chłodne kraje.
-Jak można nie lubić ciepła?
-Nie wiem. Na prawdę przyjacielu nie wiem.

Anabell

Płacze? Nie. Jakoś specjalnie Harry mnie nie zranił. Daje mu miesiąc i wróci, bo znudzi mu się ta dziwka. Czy ja nią byłam? Może, ale mi taki układ pasował. Seks bez zobowiązań. Jak w tym filmie z Justinem Timberlakiem. Pamiętam jak oglądaliśmy go z Hazzą i cały czas oceniał go, aż w końcu nie wytrzymałam i kazałam mu się zamknąć. Skutki były inne.
-Hej-przyszła moja przyjaciółka.
-Cześć.
 -I jak się czujesz?
Wzruszyłam ramionami. Jak się czułam? Normalnie. Bez uczuć żyje się lepiej. Zdecydowanie.
-An...

-Powiedziałam, że czuje się dobrze.
-Czy on w ogóle kiedykolwiek powiedział, że cię kocha?
No tak, przecież Jennifer nic nie wie. Chyba czas jej wyznać prawdę.
-Ale my nie byliśmy w takim typowym związku. On nie opierał się na miłości, tylko na seksie.
-Byłaś jego dziwką?!-krzyknęła.
-Nie!-szybko zaprzeczyłam.-Ja po prostu...to był związek bez zobowiązań i tyle.
-Byłaś po prostu jego dziwką!-krzyknęła i trzasnęła drzwiami od mojego mieszkania.
Jej słowa mocno mnie zraniły. Jak mogła mi to powiedzieć? Nikim takim nie byłam.

Harry

Mam dzień wolnego. Co mam zrobić z wolnym czasem? Może pójdę do baru. Dawno nie odwiedzałem tego miejsca...
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Wszedłem do pomieszczenia. Kilka nastolatków siedziało przy jednym ze stołów, darli się, bili już nieźle wstawieni. Ja jeszcze trzeźwy usiadłem na jednym ze stołków i zamówiłem piwo. Po chwili zadzwonił mój telefon.Louis.
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-W barze.
-Masz zamiar znowu się upić? Serio Hazzu? Myślałem, że mamy już to za sobą. W którym?
-Nie wiem, jakiś na ulicy Victorii. Chuj jeden wie jak się nazywa.
-Zaraz będę.


***

Może i dużo wypiłem, ale czułem, że dalej kontaktuje, więc mogę pić dalej. Tomlinson sobie śpi obok mnie na krześle. Trzeba będzie zadzwonić bo Horana, albo Liama. Dlaczego nie mogę prowadzić po pijaku? Nawet nie jest tak źle.
-Harry kotku-jednak się obudził.
-Wychodzimy-oznajmiłem i wziąłem go pod ramie.
-Ale ty nie prowadzisz.
-Będę robił co mi się podoba.
-Ja ci nie pozwalam-język mu się plątał, dlaczego on tak szybko się upija?
Chwilę później, po minutach kłótni jednak zadzwoniłem do Nialla.
Przyjechał po nas, nic nie mówiąc, po prostu wsiedliśmy i jechaliśmy w ciszy.
-Zawioze was do mnie. Żadne z was nie może się tak gdziekolwiek pokazać.
Kolejny się znalazł do rządzenia. No dobra...ma racje, ale co z tego?
-Jutro będzie kac, kac, kac...tak ten jedyny sobie kac-zacząłem cicho śpiewać.
 -Tak ten jedyny kac-zaśpiewał głośniej śpiewać.
Blondas znosił nas, a gdy dojechaliśmy zaprowadził do pokoi gościnnych i trzasnął zły drzwiami.
On po prostu kocha nas pijanych.
Jutro znowu do pracy, tak jak oni. I na co mi to było? Kurde zawsze się potem Anabell mną zajmowała, a teraz jestem zdany na siebie, ale i tak do niej nie wróce, nie chce




__________________________
 Oto ja z kolejnym rozdziałem. Już wiecie dlaczego w prologu było "Drunk". Harry ma niestety problem z alkoholem, tak jak Louis, ale przynajmniej nie są sami!
Trochę nie było dzisiaj co dalej Rose, bo uznałam, że w następnym rozdziale dowiecie się czy Rose będzie umiała zaakceptować ten fakt, że to Hazzy.
:)

Rorry ^^

.

Czytasz-komentujesz :)

niedziela, 13 lipca 2014

#7

Patrzyłam na niego, wyczekując odpowiedzi. Chyba się zastanawiał czy powiedzieć mi prawdę. Jego twarz pozostała jednak bez wyrazu. Kompletne nic, liczyłam na jakąkolwiek reakcje. Chce wiedzieć czy to on. Oczywiście to proste...nikomu nie powiem, ja tylko chce wiedzieć. Harry będzie mógł być dalej moim ochroniarzem, ale żeby tylko te uciążliwe telefony ustały. Chociaż? Jeśli moje domysły się sprawdzą to nie wiem jak zareaguje...jak on zareaguje i co dalej będzie?
 Na razie czuję tylko napięcie pomiędzy nami.
-Rose, ja...-zaczął, ale mu przerwano.
Zza drzwi wyszła moja siostra.
-Rose!-krzyknęła.-Ja nie chce wam przeszkadzać, ale za dwadzieścia minut masz koniec roku w szkole!
-Co kurwa?!-szybko wstałam.-Później masz mi odpowiedzieć-powiedziałam do lokatego.
Skinął tylko głową i wstałam razem ze mną. Szliśmy w ciszy. Znaczy ja biegłam, a Harry po prostu szedł za mną. To była dość krępująca cisza, więc gdy weszłam do pokoju, odetchnęłam z ulgą.
A teraz czas na życiowy dylemat Rose...co na siebie ubrać.
O dziwo, gdy otworzyłam szafę na wieszaku wisiała już sukienka, buty, biżuteria i inne głupoty dla mnie. Jakie to kochane...pewnie ktoś tutaj przyszedł mimo, że nie chciałam aby ktokolwiek wchodził do mojego pokoju. Ale i tak jestem wdzięczna.
Ubrałam się w to coś co przeważnie studenci ubierają, gdy kończą szkole. Jakiś bliżej nieokreślony kształt w kolorze niebieskim. Jak słodko wyglądam, ale tylko pod tą togą. Właśnie! To się nazywa toga.
 Nie do wiary, że teraz będę mogła znaleźć własną pracę, dom i żyć na własny dom. Nie żeby życie w Białym Domu mi się nie podobało...ja po prostu chce zasmakować samotności. Tata, gdy jeszcze za czasów kiedy był tylko politykiem mieszkał w dużym domu z służbą i innym gównem, więc zawsze mieliśmy podwładnych, a teraz mogę robić coś sama. Dokładnie SAMA. Bez niczyjej zgody. Może zrobię sobie jeszcze jeden tatuaż? Albo percing? Ale to by jeszcze bardziej zdenerwowało tatę i mamę. Mam nadzieję, że zgodzą się na mój plan. Wcześniej nic im o tym nie mówiłam...
-Przepraszam-ktoś zapukał do drzwi.-Idziesz już?-to Harry.-Zaraz nie zdążysz.
-Szlag-zaczęłam cicho przeklinać, gdy okazało się, że mam tylko pięć minut.
-Wyrażaj się-warknął zielonooki.
-Nie rozkazuj mi-ubrałam moje cholernie wysokie szpilki.-Harry, przecież my utkniemy w korkach! Nie zdążę! Auto będzie za wolne!-panikowałam.
Zaśmiał się.
-Kto powiedział, że jedziemy autem? Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci się spóźnić-mrugnął do mnie.
-Czyli czym jedziemy?
-Motorem.
W tym momencie wyszliśmy przed budynek, a moim oczom ukazał się motor chuj jeden wie jaki model.
-Gotowa?-podał mi kask.
Tylko przytaknęłam.
Nie wiem czy jestem taka do końca pewna, ale ok. Jedziemy.
Harry
Pod jej szkołą byliśmy na czas. Zdążyła i teraz ma rozdanie świadectw. Nie do wiary, że kończy szkołe. Z tego co mi wiadomo to chce gdzieś wyjechać. Jako jej ochroniarz oczywiście jadę z nią. Nie tylko służbowo, ale też z własnego wyboru.
Teraz jej kolej, jej marny papierek. Kiedy ja go dostałem to nawet się cieszyłem, ale teraz rozumiem, że to w ogóle nie było mi potrzebne. Jeszcze w szkole poznałem Niall, Liama, Zayn'a i Louis'a, który kiblował rok w ostatniej klasie. Typowy Tommo.
-Harry!-ktoś rzucił się mi na szyję, więc odruchowo złapałem tą osobe.
Anabell też tak robiła. Ale to nie ona, tylko Rose. Przytuliła mnie.
-Brawo-pogratulowałem jej.
 Następnie stało się coś czego się nie spodziewałem, pocałowałam mnie w policzek. Tak ona mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się sam do siebie i popatrzyłem na Red. Trochę się biedaczka speszyła.
-Przepraszam.
-Przecież nic się nie stało.
-Stało-kłóciła się ze mną.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak
-Nie i koniec kropka.
-A idź spać-poczochrała moje włosy.
Tylko nie to.

***

Stałem jak zawsze przed pokojem czerwonej.
-Yyy...-otworzyła drzwi.-Harry, możemy porozmawiać?
-Jasne, teraz?
-Tak-wpuściła mnie do środka.
Usiadłem na jej fotelu, a ona na łóżku. Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Ciekawe o co może chodzić.
-Harry nasza poranna rozmowa, wiesz...chciałabym znać twoją odpowiedz-powiedziała na jednym wdechu.

-Dobrze wszystko przeanalizowałaś, zorientowałaś się co jest na rzeczy. Jesteś bardzo inteligentna.
-Przejdź do sedna Styles-warknęła.-Chce tylko powiedzieć, że nie ma to znaczenia, ale chce znać prawdę. Teraz.
-No więc zgadza się. To ja.
Zapadła niezręczna cisza.
Rose
A tak liczyłam, ze to kłamstwo, że jednak się pomyliłam, ale to jednak nie to. Ja chyba chce...sobie to przemyśleć. Jednak moje słowa, że to nie ma znaczenia to kłamstwo.
-Proszę cię wyjdz-podniosłam na niego wzrok.
-Dobranoc, Rose.
Pomachałam mu i upadłam na łóżko.

__________________________________________

Co powiecie na to tło? Zmienić? :)
Prosze was komentujcie, bo widzę ile osób czyta, a prawie nie ma żadnych komentarzy :c
Więc czekam :)
Jak wam się podoba rozdział? Chyba bo zjebałam, ale nic nie poradzę :(

 Czytasz-komentujesz :) xx

Kiedy indziej dodam zdjęcia :D

środa, 2 lipca 2014

#6

Nie udana scena +18 :)))
-Yhm...-mruknęłam budząc się.
Rose, trzeba wstawać. Zwlekaj się z tego łóżka i idź maluj. Dzisiaj już nie możesz sobie odpuścić. Twój obraz leży w szafie, a rodziców nie ma, co jest idealną okazją. Dlaczego gadam sama do siebie?
 Szybko się ubieram i idę na śniadanie, pod drzwiami spotykam Harry'ego. Jak słodko...był tutaj całą noc. Witam się z nim;
-Hej Hari-macham mu.
Wywraca oczami i uśmiecha się do mnie.
 -Witaj, czerwona.
Zatrzymałam się. Jak on mnie nazwał?
Harry też mnie tak nazywa. Trochę to dziwne...
-Coś nie tak?-pyta z zmartwioną miną.-Jesteś trochę blada. Może ci coś przynieść? Wody? Cokolwiek?
-Nie, nie-zaprzeczyłam.-Wszystko ok, tylko...muszę przez jakiś pobyć sama.
-Samotność jest czasami najlepsza, ale ja nie mogę cię spuścić z oczu. Taka praca-puścił mi oczko.
-Będę w ogrodzie-popatrzyłam na moje paznokcie, które pomalowałam na czarno. Ładnie mi wyszły.
-Rozumiem-przyjął poważny ton.
-Ale wcześniej pójdę do pokoju-patrzyłam za niego i miałam nieobecny wzrok.
Muszę o czymś pomyśleć...
*Oczami Louis'a*
Mój inteligentny przyjaciel ma świetne zajęcie życiowe. Zerwał z taką dupą jak Anabell dla jakiejś laski, która nawet nigdy nie spojrzy na ochroniarza. Trochę to żałosne, że jest bogata i nie widzi tych biedniejszych. Chociaż tacy biedni nie jesteśmy. Kilka milionów każdy z nas ma na koncie.
-O czym myślisz?-moja dziewczyna usiadła mi na kolanach.
-O Harrym i tej lasce, uważam, że głupio postępuje.
-Ale i tak mu na to pozwalacie-Jo zaczęła kreślić mokrą ścieżkę na mojej szyi.
-Jego życie, jego sprawa-pocałowałem ją w usta.
-Kocham cię-szepnęła. 
-Ja ciebie też, Johanna-ściągałem jej koszulkę.
Po chwili nasze ubrania leżały na ziemi.
-Zaraz chłopaki mają tutaj przyjść-warknąłem, gdy zaczęła masować mojego przyjaciela.
-Zdążymy-mruknęła.
Weszłem w nią i byłem bardzo zadowolony, gdy jęczała moje imię. Masowałem jej piersi i chwilę później oboje mieliśmy orgazm. 
Wycieńczeni opadliśmy na łóżko i szepcząc swoje imiona i inne słowa zasnęliśmy...
Kocham ją i chyba nasza relacja jest inna niż Hazzy i An.


*Oczami Rose*
Skończyłam! Udało się. Mój najnowszy obraz leży teraz przy oknie i mogę czekać aż farba zaschnie. Chciałabym żeby moje prace były w jakieś galerii, a ludzie mogliby je oglądać... Gdybym powiedziała o tym rodzicom to  pewnie usłyszałam bym "Kochanie, malowanie to żadna wybitność, to umie każdy." Tylko by mnie to raniło. Wolę nie.
-Cześć Charlie.
Moja siostra właśnie weszła do mojego pokoju...co to ma być?! Normalnie to nawet się do mnie nie odzywa...więc co tutaj tak nagle robi?
-Hej-usiadła na moim łóżku.
Jezu Maria...odkąd ona niby ze mną rozmawia, siedzi u mnie w pokoju...-Mam do ciebie sprawę.-...i ma do mnie sprawę.
-Ty do mnie?-zrobiłam zdziwioną minę.
-O co ci chodzi?-zamrugała.
 -Nie o nic...-powiedziałam.
-Ugh...-widzę, że nie wie jak zacząć.-Ty lubisz ten cały zespół...jak oni to się nazywają...30 second to mars?-skinęłam, więc kontynuowała.-No więc...mam na ich koncert dwa bilety. I chciałam się spytać, czy nie miałabyś ochoty razem z kimś iść na ten koncert?
-Na prawdę?-posłałam jej wielki uśmiech.
-Tak.
-O Jezu-rzuciłam się jej na szyję,-Oczywiście, że chce!
-Dobra, dobra. Tylko mnie puść-odsunęła mnie-Dusisz.
-Przepraszam-nie mogłam przestać się uśmiechać.
-I jeszcze jedno...-popatrzyła na moją szafkę.-Ładne zdjęcie.
Popatrzyłam na wskazane miejsce. Ah, tak...nasze wspólne zdjęcie z jakichś urodzin naszej super  bogatej i sławnej koleżanki-Sonnie. Podoba mi się, więc je tam postawiłam.
Co w tym dziwnego?
-Pa-wyszła z mojego pokoju.
 Nic nie powiedziałam tylko usiadła na łóżku i patrzyłam jak zahipnotyzowana na fotografię.
Potrzebuje świeżego powietrza.
Wzięłam deskę i jak piorun wyleciałam z pokoju. Harry potrzebował kilku sekund na zrozumienie co zrobiłam i chwilę później już biegł obok mnie.
-To chyba nie jest dozwolone-zaśmiał się.
-To co?-zrobiłam slalom przy wazonach.
Chwilę później zatrzymałam się przed drzwiami do ogrodu.
-Mam z tobą iść?
 -Tak-otworzyłam drzwi.
*Oczami Harry'ego*
Rose usiadła na murku. Serce biło mi jeszcze po biegu. Ona chyba chce żebyśmy oboje pomyśleli.
Moje myśli zajęła Anabell. Myśle, że dla czerwonej mógłbym jeszcze raz zostawić An i nie żałowałbym. Chciałbym też żeby wiedziała, ale to jeszcze nie czas.Nie teraz.
Spojrzałem na nią. Miała skoncentrowaną minę i nagle jakby ją olśniło i popatrzyła na mnie swoimi pięknym oczami.
-Harry, mogę cię o coś zapytać?
Coś myśle, że to będzie trudna odpowiedź.
-Tak.

-Czy to ty? Czy ty do mnie piszesz i dzwonisz?
Nie mogłem uwierzyć, że się zorientowała, ale czy powiedzieć prawdę? Lepiej żeby żyła w kłamstwie...?









__________________________________
De dum! Co odpowie Harry? Chcecie żeby się dowiedziała czy lepiej żeby żyła dalej w kłamstwie? Może tą decyzje podejmijcie sami i komentujcie :)
Chce znać wasze zdanie xx
Tak byla scena +18, ale co z tego wyszło ;___;
Tak to była moja pierwsza taka sytuacja przez to 2 lata pisania. 
Dziwnie się trochę pisało :x
Dlaczego nie El?
Bo o Jo i Lou mam innego bloga; subsistence
Do którego czytania zachęcam :)))

Rorry? Ta fajna para do shippowania :D
Za wszelkiego rodzaju błędy-przepraszam :c
I wiem, ze wyszedł krótki, ale zależało mi, żeby na takim momencie się się skończyło. Nie zabijcie mnie!